Kościół

Etyka i duchowość zdrowia

Seminarium z udziałem dopuszczanym jedynie za zaproszeniem, które odbyło się w Palazzo della Cancelleria w Rzymie, pod patronatem Rady Pontyfikalnej ds. Pastoralnej Opieki Zdrowotnej

19-21 października 2009 roku


Nasza troska o Zdrowie jest tak stara jak Rodzaj Ludzki, a w starożytnych cywilizacjach była ona zawsze powiązana z licznymi związkami, jakie istoty ludzkie nawiązywały między sobą w obrębie swego Społeczeństwa i Środowiska. Tak rozumiane Zdrowie jest kwestią złożoną, głęboko zakorzenioną w każdej jednostce i obejmującą jako całość jej ciało, umysł i duszę. Takie pojmowanie Zdrowia daleko odbiega od redukcjonistycznej definicji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która definiuje je jako: ?Stan całkowitego dobrostanu fizycznego, umysłowego i społecznego, a nie tylko brak choroby lub ułomności?, całkowicie lekceważąc fundamentalne emocjonalne, psychologiczne i duchowe potrzeby każdej istoty ludzkiej. Podążając tym śladem, zadaniem Medycyny jest nie tylko ?leczyć? i przywracać chorego do jego wcześniejszego zdrowia, ale również upewnić się, że ten ?proces zdrowienia? przynosi choremu nadzieję i spokój oraz zapewnia troskę o jego globalne potrzeby, jako odpowiedzialnej i wrażliwej istoty żywej. Zarówno Jego Eminencja Kardynał Poupard, jak i Jego Ekscelencja Arcybiskup Zimowski, położyli nacisk na powyższe główne kwestie ich początkowych wystąpień i wskazali, że ?Zdrowie organiczne? nie może być oderwane od jego etycznego i duchowego kontekstu. Człowiek ponosi odpowiedzialność zarówno za poszanowanie dobrostanu swoich braci, jak i za zachowanie równowagi swego własnego ciała, które otrzymał jako dar od Boga. Obowiązkiem człowieka jest zachowanie równowagi nie tylko dla siebie, ale i dla tych, którzy mu ją przekazali, oraz dla tych, którym on przekaże tajemniczą iskrę życia. W realizacji tego celu, człowiek otrzyma wsparcie Medycyny, które jednak nie może być ograniczone do zwalczenia jedynie samej choroby fizycznej, ale musi również postrzegać pacjenta holistycznie, dając mu wyzwolenie i służąc wszystkim jego podstawowym składowym: ciału, umysłowi i duszy. Właśnie na tym zagadnieniu zogniskowane jest to Seminarium: spróbować zrozumieć, co Zdrowie oznacza dla jednostki i zbiorowości, przeanalizować jego podstawowe uwarunkowania w odniesieniu do tradycji i kultury oraz ocenić, jak różne strategie lecznicze mogą w sposób holistyczny łączyć się w jedną całość. W tym procesie, czyste, ?twarde?, racjonalistyczne podejście powinno harmonijnie mieszać się z bardziej ?miękkimi?, subtelnymi metodami leczenia, prowadząc do połączenia ich wewnętrznej siły i potwierdzając niekiedy niewyjaśnioną siłę tradycyjnych praktyk, których skuteczność została potwierdzona długotrwałym doświadczeniem klinicznym. Innymi słowy, naszym celem było odnieść się do komplementarnych metod leczenia, a nie oceniać dobrych i złych stron medycyny alternatywnej.

Co Zdrowie oznacza dla ludzkiego mózgu?

Jak filozof może rozumieć Zdrowie, jako pojęcie uniwersalne? Na wstępie tego Seminarium, Profesor Jean Burgos rozważa nasze spojrzenie na Wyobrażenie Zdrowia.

W naszych nowoczesnych społeczeństwach, zdrowie jest odbierane przede wszystkim jako pojęcie negatywne: stan braku objawów chorobowych lub zaburzeń psychologicznych, czyli faktycznie stan braku choroby. Tym niemniej, w wielu różnych mitologiach, zdrowie pojawia się jako pojęcie pozytywne: naturalna składowa harmonijnego porządku pierwotnego świata. W wielu starożytnych społeczeństwach, choroba była rozumiana jako przerwanie pierwotnej harmonii, która musi zostać przywrócona. Ponadto, w niektórych z nich, zdrowie jest nie tylko oznaką ?siły życiowej?, ale pochodzi z głębi istoty ludzkiej i wchodzi w ścisły związek ze światem zewnętrznym.

Potencjał zdrowia, a właściwie faktyczna siła, jaką może ono samo z siebie zapewnić, zanim zostanie osłabione chorobą, wydaje się zachęcać nas do rozważania zdrowia poprzez liczne szlaki, jakimi ten potencjał podąża: wyobrażenie.

Wyobrażenie, czyli skrzyżowanie wewnętrznych impulsów i zewnętrznych nacisków, poddawane stałemu odświeżaniu, dostarcza nam każdorazowo informacji, co musi się wydarzyć, dając nam szansę na ich wykorzystanie lub nie. Pełni zatem rolę narzędzia zapewniającego równowagę pomiędzy istotą żywą, a jej środowiskiem, a zatem harmonizację, co w rzeczywistości pozwala zachować zdrowie.

Ścieżki wyobrażenia nie prowadzą nas zbyt daleko od ścieżek Hipokratesa, który twierdził, że zdrowie opiera się na równowadze i harmonii, które wynikają ze stałego przystosowywania się człowieka do jego otoczenia, z uwzględnieniem tego, co ma się wydarzyć. Tak więc, zdrowie jest nie tylko stanem równowagi w danym środowisku, ale przystosowywaniem naszej ciągle zmieniającej się ludzkiej natury do warunków z jakimi musimy sobie radzić.

Wskazuje to, że zdrowie nie jest stanem neutralnym, ale wymagającym ciągłego zdobywania i nadzorowania, a więc wyjściowym wzorcem, który zawsze musi być na nowo odkrywany. Oznacza to, że człowiek, nie będąc uwięzionym w danym fizycznym i psychologicznym organizmie, musi nie tylko zabezpieczać swój stan, ale musi być gotowy na stawianie czoła nadchodzącym wyzwaniom i stale rozwijać nowe, uporządkowane sposoby działania. Dzięki zdrowiu, stykamy się ze światem wartości, które człowiek, kimkolwiek jest, musi w taki czy inny sposób przezwyciężać, aby zabezpieczyć swoją przyszłość. Ponownie napotykamy tu Wyobrażenie ? tę nieustannie nową siłę kierującą, która pcha nas naprzód i ciągle oferuje pewne dodatkowe cechy istoty ludzkiej, które musimy zdobyć, aby zrobić z nich najlepszy użytek.

Znaczenie zdrowia polega więc na ocenie wartości w bezpośrednim połączeniu z naszymi ludzkimi potrzebami: somatycznymi, psychologicznymi, ale również duchowymi. Tak więc, wydaje się, że Wyobrażenie utrzymuje moc doświadczania tych kwestii w uprzywilejowany sposób, ponieważ zawsze prowadzi nas do rzucania wyzwania nowym wartościom na ich drodze do wejścia w życie.

Obowiązek troski o zdrowie: jego moralne i polityczne implikacje

W kolejnej części spotkania, Profesor de Broucker oraz Dyrektor Bouvier przedyskutowali różne sposoby postrzegania zdrowia w odniesieniu do jego moralnych i społeczno-politycznych implikacji.

Przede wszystkim, rozważmy, co rzeczywiście ma na myśli Światowa Organizacja Zdrowia, gdy stwierdza, że zdrowie jest stanem dobrostanu. Jest to ewidentnie kwestia dwuznaczna, ponieważ mieści w sobie jednocześnie wartości fizyczne, psychologiczne i społeczne, które oczywiście oddziałują wzajemnie na siebie i uległy wielu historycznym zmianom. Na przykład, społeczna niepewność, może mieć duże znaczenie i powodować wiele niekorzystnych reakcji. Tak więc, zaangażowane są wszystkie elementy ?Łańcucha Medycznego?: lekarze, pielęgniarki, personel pomocniczy, ? i wszyscy oni muszą być odpowiednio wyszkoleni, aby zwracać uwagę na osobę niepełnosprawną, próbować zlikwidować lęk i dać nadzieję, niezależnie od różnic religijnych i politycznych oraz ograniczeń ekonomicznych. Staranne radzenie sobie z wewnętrzną kruchością człowieka jest kwestią centralną i powinno nie tylko odnosić się do prawodawstwa, ale również stać się częścią wcześniej opracowanego programu kształcenia. Ma to istotne odniesienie do bioetyki oraz podkreśla naszą indywidualną i zbiorową odpowiedzialność za cały rodzaj ludzki, od poczęcia aż do śmierci.

W tym kontekście, Profesor de Broucker rozważa sześć różnych zagadnień:

- Medyczne wspomaganie rozrodu,

- Status zarodka,

- Medycynę przewidującą,

- Przeszczepy narządów i tkanek,

- Badania biomedyczne,

- Zakończenie życia.

Prokreacja z wykorzystaniem sztucznego zapłodnienia jest rutynową praktyką, jednak powinna podlegać całemu szeregowi zasad moralnych, a w szczególności wymagać zapewnienia, że poczęte w ten sposób dziecko znajdzie stabilne miejsce w obrębie cieszącej się szacunkiem rodziny, pomiędzy ojcem i matką.

Zgodnie z tymi zasadami, prawny i moralny status zarodka również jest sprawą najwyższej istotności. Zarodki są żywymi organizmami, stworzeniami Boga, które nie powinny być obiektem nieistotnych badań naukowych, ani być likwidowane, ponieważ są zbyt liczne.

Będąca w bezpośrednim związku z powyższą kwestią medycyna przewidująca nie powinna wkraczać na drogę eugeniki, która eliminuje ?niedoskonałe? zarodki, a kończy się na dzikiej selekcji ?być może idealnych? istot ludzkich.

Ten sam obowiązek troski odnosi się do banków tkanek i narządów, a także do pobierania narządów ze świeżych zwłok, a nawet od żyjących dawców. Rozważyć można jedynie ściśle wybrane przypadki, w których formalnie udzielona jest niewymuszona zgoda dawcy i nie występuje zależność finansowa.

Badania biomedyczne są również obiektem czujności i niepokoju, jeśli nie respektują czterech podstawowych zasad etycznych: autonomii, godności, integralności i uwzględnienia ich potencjalnych słabych punktów.

Opieka paliatywna została również przedyskutowana przez Profesora de Brouckera, jako najważniejszy obowiązek naszego społeczeństwa wobec osób, które kończą swe życie w zależności od innych, w bólu i rozpaczy. W takich szczególnych przypadkach, bezwzględnym warunkiem wstępnym jest, aby cały zespół terapeutyczny umacniał i wspierał pełne godności związki z pacjentami, nawet jeśli utracone zostały wszelkie możliwości porozumiewania się.

Podsumowując, należy stwierdzić, że w naszych etycznych rozważaniach problemu Zdrowia, napotykamy cztery główne wyzwania:

- Zachować pokorę i czujność w odniesieniu do oczywistych słabych stron naszej obecnej wiedzy medycznej.

- Zrozumieć granice i ograniczenia fizycznego, psychologicznego, moralnego i duchowego cierpienia.

- Darzyć szacunkiem każdą istotę ludzką, niezależnie od jej stanu.

- Sprawować opiekę nad innymi oraz być otwartym na ich prośby i potrzeby.

Akcje humanitarne w opiece zdrowotnej

Jako przedstawiciel Komitetu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Doktor Paul Bouvier zajął się omówieniem kwestii Obowiązku Humanitarnego i związanej z nim medycznej akcji humanitarnej.

W czerwcu 1859 roku, młody obywatel Genewy ? Henry Dunant, był świadkiem okropności bitwy pod Solferino: 6000 zabitych oraz 40000 rannych żołnierzy, którym próbował nieść pomoc i ulgę w cierpieniu. To dramatyczne wydarzenie skłoniło go do utworzenia ?Międzynarodowego Czerwonego Krzyża?, który w swoich początkach w 1864 roku działał jako ?Konwencja Genewska dotycząca poprawy losu rannych i chorych członków sił zbrojnych w czasie wojny?, a swój ostateczny statut otrzymał w 1949 roku, aby w równym stopniu chronić jeńców i cywilów w czasie konfliktów zbrojnych.

W swym przedsięwzięciu, Dunant oparł swe działania na ?Obowiązku Humanitarnym?, który jest moralnym zobowiązaniem przekraczającym ograniczenia narodów, religii i kultur. Dziś, jest on częścią Prawa Międzynarodowego, zaś Komitet Międzynarodowego Czerwonego Krzyża jest odpowiedzialny za nadzorowanie jego przestrzegania. W tym kontekście, Komitet Międzynarodowego Czerwonego Krzyża jest zaangażowany w kwestie bioetyczne, które właśnie zostały omówione, a zatem podlega tym samym zasadom: autonomii, życzliwości, nieszkodliwości i sprawiedliwości. W tych okolicznościach, jasne staje się, że gdy istota ludzka znajduje się w nagłej potrzebie, lekarz lub personel medyczny ma moralny obowiązek zaangażowania się i udzielenia najlepszej możliwej pomocy, jeśli tylko nie powoduje to jego własnego zagrożenia. Jest to z pewnością najważniejsza podstawa Obowiązku Humanitarnego, który z kolei jest siłą napędową akcji humanitarnej. Nie jest to jedynie zwykła demonstracja altruizmu, który jest bardziej atrybutem działań tzw. Organizacji Humanitarnych. Niestety, ich działania mogą być niekiedy bezproduktywne, ponieważ zdarza się, że są one zaangażowane w wątpliwe wybory polityczne.

Rodzi to pytanie o granice, jakie mogą być nadane takiemu samarytanizmowi. Jak daleko może doprowadzić nas nasz moralny obowiązek? Czy możemy popierać minimalistyczną etykę, opartą na trzech zasadach: brak osobistych korzyści, nieszkodliwość dla innych i równa opieka dla wszystkich? Czy też mamy obowiązek pomocy, który jest w pewnym stopniu umniejszony przez fakt, że nie mamy żadnego prawa do wtrącania się i nie jesteśmy o to proszeni?

W oparciu o powyższe stwierdzenia, Doktor Bouvier analizuje pojęcie altruizmu i omawia opinię niektórych wielkich pisarzy i filozofów na ten temat. Poczynając od opinii Menciusa - chińskiego filozofa z IV wieku przed naszą erą, a kończąc na stanowisku Jana Jakuba Rousseau, bycie ?ludzkim? nie jest niczym innym, jak naturalną postawą. Emanuel Kant podjął wyzwanie tej idei i stwierdzał, że uniwersalną zasadą jest, aby każde działanie moralne opierać na rozumie, a nie na współczuciu. Według Emanuela Levinasa, ponosimy odpowiedzialność za innych, którzy ograniczają naszą wolność, zaś Ricoeur, idąc dalej, wierzy, że horyzontem etyki jest instynkt społeczny i że nasze zasady moralne odnoszą się globalnie do naszego społeczeństwa. Teresczenko nie traktuje altruizmu jako heroicznych lub pełnych poświęcenia działań, ale jako normalną ludzką reakcję typu ?Robię, co muszę robić?.

Od początku tej ewolucji, od czasów Henry Dunanta, staje się jasne, że akcja humanitarna jest wymuszonym działaniem, które jest w rzeczywistości realistycznym ludzkim zachowaniem w reakcji na przemoc, i jako takie wymaga uznania. Z tego punktu widzenia, humanitarna akcja pomocy i ochrony jest integralną częścią naszego człowieczeństwa.

Opieka zdrowotna w różnych tradycjach i kulturach

Od początku czasów historycznych, opieka zdrowotna była obiektem troski ludzkich społeczności, jednak ich strategie były diametralnie różne na różnych kontynentach. Dość często, jak wyjaśniał Profesor Moha Jana, szamani utrzymywali ?sekrety? gojenia ran lub leczenia chorób, zaś ich ?metody leczenia? były mieszaniną magii i stosowania naturalnych produktów, wśród których dominującą rolę odgrywały zioła i produkty pochodzenia zwierzęcego.

W muzułmańskiej Afryce Północnej choroba jest zawsze uznawana zarówno za zaburzenie duchowe, jak i fizyczne, a zażywaniu leków powinny towarzyszyć zaklęcia i modlitwy prowadzone pod przewodnictwem doświadczonego, tradycyjnego uzdrawiacza. Ta sama sytuacja panuje w Czarnej Afryce, gdzie medycyna etniczna odgrywa centralną rolę w codziennym życiu tradycyjnych populacji, nawet w obecnych czasach. Poprzez dialog, gesty, taniec i rytualne pieśni zwrócona jest bardziej ku pacjentowi, niż ku chorobie, ponieważ jest on traktowany jako jednostka społeczna powiązana z życiem całej społeczności, pozostającej z pacjentem w układzie partnerskim. Większość leków jest pochodzenia roślinnego, niekiedy są to grzyby, jednak ich ?skuteczność? zależy całkowicie od drogi ich podania oraz od zaangażowania krewnych i przyjaciół pacjenta pod ścisłą kontrolą znachora.

Prawie identyczną sytuację możemy znaleźć w Centralnej Azji i na wyspach Pacyfiku, za wyjątkiem faktu, że wierzenia religijne nie są tam animistyczne, ale zasadniczo wywodzą się z Buddyzmu i Hinduizmu. Tym niemniej, napotkać możemy to samo ?podejście? do choroby: jest ona oznaką dysharmonii, zaburzeniem umysłu i duszy, które uderza w ciało jako całość i które może być zidentyfikowane poprzez staranną analizę ?pól energetycznych ciała?, jak jest to robione w akupunkturze.

Od długiego czasu, te formy medycyny tradycyjnej są badane rzez naukowców i filozofów. Magendie, Claude Bernard, Louis Pasteur, a ostatnio, miedzy innymi Louis de Braghiaffine, Prirogine i Raymond Ruyer próbowali zrozumieć mechanizmy, które stoją za tymi metodami leczenia. Sugerowano, że ludzkie zdrowie i zachowanie mogły być zapoczątkowane przez ewolucję samego Wszechświata, który mógłby być uznawany za posiadacza kosmicznego sumienia duchowej natury tłumaczonego przez fizykę kwantową ? Tym niemniej, dla osób praktykujących tradycyjną medycynę, los pacjenta jest w rękach ?Boga? lub nieokreślonego panteonu bóstw, które są jako jedyne znają przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i władają Żywymi, Realnością i Absolutem.

Ayurveda: największy dar dla opieki zdrowotnej poza medycyną

Wśród zróżnicowanych tradycji stanowiących podstawę starożytnych metod leczniczych, szczególne miejsce powinna zajmować Ayurveda, mająca 4000 lat indyjska filozofia i kultura, która proponuje inne podejście do zrozumienia i uprawomocnienia życia. Dla Profesor Dwivedi Manjari ze świętego miasta Benares, Ayurveda jest z pewnością największym darem dla opieki zdrowotnej, wykraczającym daleko poza zainteresowania samej Medycyny.

Z hinduistycznego punktu widzenia, holistyczna wizja opieki zdrowotnej nakazuje pełne zaangażowanie w dziedzinę duchowości, ostateczną naturę i znaczenie człowieka, nie tylko jako doczesnego organizmu biologicznego, ale również jako jednostki niematerialnej, istniejącej poza czasem, jako część kontinuum makrokosmosu z mikrokosmosem. Rzeczywiście, każda jednostka jest ?streszczeniem? Wszechświata i dzieli z nim te same składniki, jak to stwierdzono w teorii Pancha Mahabhoota. Każdy człowiek jest rozsiany w całym wszechświecie, zaś cały wszechświat jest w równym stopniu rozsiany w nim, dając mu zdolność widzenia, zarówno dosłownego, jak i transcendentalnego. Tak więc, aby zrozumieć życie, zdrowie i chorobę musimy zaakceptować fakt, że nasze własne ciało nie jest statycznym, wykończonym produktem, ale jest ciągłym stanem dynamicznej równowagi. Ayurveda stwierdza dalej, że istnieją cztery współdziałające ze sobą składowe człowieka: podłoże strukturalne, czyli ciało (Shareera), narządy zmysłów i systemu regulacyjne (Indriya), intelekt, obejmujący również intelekt komórkowy (Sava) oraz duszę wraz z jej słabo poznaną ?biologiczną ekspresją? (Atma).

Podczas gdy właściwe ciało ulega po śmierci dezintegracji, ?subtelne ciało? (lub nasienie) przetrwa i stanie się dostępem do rozwijającego się nowego, właściwego ciała. Dusza jest dla Hinduistów nieśmiertelna i może trwać przez wiele okresów życia, niekiedy jako człowiek, niekiedy jako zwierzę, niekiedy jako roślina, przy czym wszystkie nasiona mają szansę doświadczyć życia w różnych formach, dopóki nie osiągną wyzwolenia (moksha), gdy nie są już odpowiedzialne za swoją karmę. Później urzeczywistniają one swoją jedność z Absolutem i scalają się z Bogiem, co Pani Profesor Manjari opisuje, cytując Katha Upanishad:

?Mądry się nie narodził, ani nie umiera; on nie przychodzi skądkolwiek, ani nie jest kimkolwiek. On jest nienarodzony, nieśmiertelny, starodawny i wieczny, on nie jest uśmiercony, gdy umiera ciało.?

Aby poznać powszechne prawa rządzące wszechświatem, Ayurveda proponuje teorię Elementów Pierwotnych i identyfikuje trzy Dosha, które chronią ciało, gdy są prawidłowe, a sprawiają, że choruje lub umiera, gdy są zepsute. Vitta, Pitta i Kapha są odpowiedzialne za nasze związki z kosmosem i wiedzą, że nasz stan fizyczny i umysłowy może znajdować się w całkowitej harmonii z rytmem kosmicznym, obejmując nasze cztery podstawowe elementy: ciało, zmysły, umysł i duszę. Gdy tak się dzieje, nasze życie powinno być korzystne dla społeczności i jako najwyższy dar, powinno dopomóc w zapewnieniu dobrego zdrowia dużej liczbie ludzi przez dłuższy okres czasu. Z tego punktu widzenia, powinniśmy wykorzystywać postępy Nauki i mając za broń naukę i duchowość pomagać wszystkim istotom ludzkim stać się i pozostać zdrowymi i szczęśliwymi, dzięki naszej znajomości (veda) czterech filarów życia: ciała, zmysłów, umysłu i duszy (Ayur).

Homeopatia: dwustuletnia metoda leczenia

Kolejna część Seminarium została poświęcona całościowej analizie Homeopatii, czyli dwustuletniej metody leczenia, która stanowi dobry przykład sposobu, w jaki podstawowe i kliniczne badania naukowe mogą być skojarzone z globalną oceną fizycznej, psychologicznej i duchowej równowagi człowieka. W pewien sposób, Homeopatia jest zwyczajową formą medycyny, opartą na holistycznym podejściu do chorego człowieka i jako taka, dzieli wiele wspólnych elementów z Ayurvedą i tradycyjnymi medycynami etnicznymi, podążając jednak racjonalną drogą.

Powstanie

W końcu XVIII wieku podwaliny Homeopatii zostały położone przez niemieckiego lekarza ? Samuela Hahnemanna. W swojej prezentacji, Doktor Corine Mure wykazała, że oficjalna medycyna tych czasów, nadal pozostająca w zgodzie z podstawowymi zasadami Hipokratesa, odtworzonymi przez Paracelsusa, była ciągle zależna od konwencjonalnych praktyk, które nie uległy znaczącym zmianom od Średniowiecza. Tym niemniej, w początkach XVIII wieku, w szczytowym okresie epoki Oświecenia, Uniwersytety Europy Środkowej zaczęły się zajmować dwiema głównymi kwestiami: Co rzeczywiście oznacza słowo ?choroba?? Jakie mogłyby być właściwości różnych leków i sposób ich działania na istoty ludzkie? Doktor Van Swieten w Wiedniu, pozostając daleko od teoretycznych rozważań, rozwinął bezpośrednie badania przy łóżku chorego, z których część była kontynuowana przez Antoine Stoercka i Von Quarina. Jako młody uczeń tej szkoły medycznej, Samuel Hahnemann położył nacisk na staranne, eksperymentalne podejście do zrozumienia zachowania leków.

Podczas tłumaczenia pracy Doktora Williama Cullena, zatytułowanej ?Rozprawa o Materia Medica?, Hahnemann poddał w wątpliwość stwierdzenia Cullena, że peruwiańska kora do żucia (chinina, Cinchona pubescens ? stara nazwa chinowca) leczy malarię ze względu na swe ściągające właściwości (gorycz). Hahnemann, nie akceptujący tego wyjaśnienia, zdecydował się zażywać małe dawki chininy przez kilka dni, aby obserwować efekty jej działania. W tym pierwszym, ?dowodzącym? eksperymencie, Hahnemann stwierdził wystąpienie objawów w znacznej mierze podobnych do objawów malarii, takich jak dreszcze i gorączka. W ten sposób ustalił od nowa aktualność starej maksymy leczniczej: ?Podobne leczy podobne? lub ?Niech podobne leczy podobne? (łac. ?Similia similibus curantur?). To ?Prawo podobieństw? jest podstawową cechą homeopatii. Hahnemann rozumował, że gojenie odbywa się poprzez podobieństwo i, że lek musi wywoływać u osób zdrowych objawy podobne do stwierdzanych w przebiegu choroby, którą ma leczyć. Ponadto wnioskował, że poprzez wywoływanie objawów choroby poprzez stosowanie leków, sztucznie indukowane objawy zwiększają tzw. siły witalne, aby zlikwidować i odpędzić pierwotną chorobę. Później stwierdził, że reakcja chorobowa jest silniejsza, ale krótsza od pierwotnej dolegliwości. To był jego pierwszy udokumentowany dowód naukowy. Następnie podjął dalsze eksperymenty z lekami, stosując u członków swej rodziny i przyjaciół różne produkty roślinne, mineralne i pochodzenia zwierzęcego. ?Dzień po dniu, testował leki na sobie i na innych. Zbierał opisy przypadków zatruć. Jego celem było określenie fizjologicznej doktryny środków medycznych, wolnej od wszelkich przypuszczeń i opartej wyłącznie na eksperymentach.?

Później, Hahnemann nazwał swą metodę leczenia Homeopatią (od greckich terminów: homoios ? ?podobny? + pathos ? ?cierpienie?). Homeopatia jest definiowana przez ?Prawo podobieństw?, dowody uzyskane na zdrowych osobach, i podawanie pojedynczych leków, zaś została ukształtowana jako metoda farmaceutyczna.

Aby zachować farmaceutyczne właściwości leku przy jednoczesnym usunięciu jego właściwości toksycznych, Hahnemann opracował proces zwany ?dynamizacją? lub ?potencjalizacją?, w trakcie którego lek jest rozcieńczany w alkoholu lub wodzie destylowanej, a następnie energicznie wytrząsany poprzez dziesięć silnych uderzeń o elastyczny przedmiot (Hahnemann uderzał o skórzaną okładkę Biblii). Chociaż Hahnemann zalecał leki, które wywoływały objawy podobne do objawów leczonej choroby, to wierzył, że bardziej stężone dawki powodowałyby nasilenie objawów i zaostrzenie choroby. Tak więc, zaproponował rozcieńczanie leków. Hahnemann wierzył, że proces wytrząsania aktywuje istotną energię rozcieńczonej substancji. Nierozpuszczalne ciała stałe, takie jak kwarc lub muszla ostrygi, były rozcieńczane poprzez mielenie ich z laktozą (sproszkowanie), co było nową metodą opracowaną przez Hahnemanna i dotąd nieznaną w chemii.

Jaka jest najdonioślejsza cecha homeopatii? Pierwszy paragraf w dziele Hahnemanna ?Organom?, w którym przedstawia zasady homeopatii, brzmi ?Najważniejszą i jedyną misją lekarza jest przywrócić choremu zdrowie, czyli, jak to nazywamy, wyleczyć go?, tak więc ogniskiem uwagi lekarza - homeopaty jest leczenie chorych ludzi, a nie leczenie rozpoznanej choroby, jak ma to miejsce w medycynie konwencjonalnej. Chociaż w pierwszej chwili różnica ta wydaje się nieistotna, to jest znaczenie staje się oczywiste w momencie pojawienia się choroby: gdy chorujesz, całe ciało może być dotknięte chorobą, nawet, jeśli objaw jest ściśle zlokalizowany. Homeopatia dąży do odzyskania fizycznego zdrowia. Praca homeopaty jest porównywalna do pracy konserwatora zabytków: konserwator jest zobowiązany do odtworzenia obrazu lub rzeźby do ich pierwotnego stanu w takim stopniu, w jakim jest to możliwe. W podobny sposób, homeopata jest zobowiązany do odtworzenia pierwotnego stanu pacjenta.

Homeopatia: pojęcie holistyczne

To właśnie ?holistyczne? podejście do człowieka jest jedną z najbardziej interesujących cech homeopatii i Doktor Michel Van Wassenhoven rozwinął tę ideę, określaną w Stanach Zjednoczonych jako ?Medycyna Umysłu i Ciała? lub ?Zespolenie Umysłu i Ciała?. W swych podstawach, opiera się ona na trzech zasadach, które nie mogą być złamane: stosować podejście wielodyscyplinarne, udzielić fachowej i bezstronnej informacji pacjentowi oraz włączyć jego ?filozofię? do wyboru leczenia. Podczas gdy dwie pierwsze zasady wyglądają na raczej łatwe do spełnienia, to znacznie trudniej jest wziąć pod uwagę oczekiwania, nadzieje oraz społeczne i filozoficzne odczucia pacjenta przy wyborze postępowania terapeutycznego. Zakłada to bowiem, że pomiędzy pacjentem i jego lekarzem powinna toczyć się otwarta i wolna dyskusja. Wymaga to również od lekarza, aby miał globalne spojrzenie na ewolucję swojego pacjenta i brał pod uwagę całość objawów oraz uniwersalność oznak klinicznych. Dla Hahnemanna było to nic innego, jak permanentna ocena tzw. ?energii życiowej?, która zapewnia jedność pomiędzy ciałem i umysłem. Nie ma żadnych wątpliwości, że taki sposób myślenia jest zgodny z nauczaniem Świętego Tomasza z Akwinu, dla którego Człowiek składa się z ciała i duszy, będącej źródłem jego życia. Podczas gdy ciało jest materialną, indywidualną całością, to dusza może być podzielona na trzy różne części: negatywną, wrażliwą i intelektualną, będąc nadal cechą unikalną. Podobne stwierdzenia przedstawia Arystoteles i Ayurveda.

W tych okolicznościach, zdrowie nie może być właściwie wyobrażone, dopóki nie obejmuje dobrostanu społecznego, pozytywnego rozwoju i możliwości osiągnięcia szczęścia. To właśnie pod tym kątem należy postrzegać i oceniać współczesne, klasyczne praktyki homeopatyczne. Wkraczamy w nie wraz z tzw. ?Homeopatią opartą na dowodach?, zaś Doktor Van Wassenhoven przytacza różne standardy dowodów, ułożone według ich malejącego znaczenia:

- Istnienie meta-analiz i/lub systematycznych, pozytywnych prac przeglądowych w piśmiennictwie.

- Liczne, pozytywne, kontrolowane badania kliniczne z losowym doborem grup.

- Jedno, pozytywne, kontrolowane badanie kliniczne.

- Liczne, pozytywne badania kohortowe.

- Pojedyncze, pozytywne badania kohortowe.

- Opinie ekspertów, z których większość oparta jest na dowodach uzyskanych na zdrowych ochotnikach.

Na tej podstawie, wydaje się dzisiaj, że istnieje dostatecznie wiele zgodnych doniesień, zarówno w zakresie badań podstawowych, jak i klinicznych, aby popierać stosowanie homeopatii w Publicznej Opiece Zdrowotnej, co zostało szczegółowo omówione w dalszych częściach tego Seminarium.

Dowody naukowe

Nadmiernie poruszaną kwestią w klasycznej, akademickiej ocenie homeopatii, jest fakt, że przy stosowaniu wysokich i ultra-wysokich rozcieńczeń, w roztworze nie ma już żadnych śladów oryginalnej substancji chemicznej. Tak więc, pada stwierdzenie, że wszystkie te roztwory są w rzeczywistości identyczne, gdyż zawierają praktycznie wyłącznie sam rozpuszczalnik. Obecnie dowiedziono, że takie radykalne stwierdzenie jest fałszywe, przynajmniej w świetle dwóch wieków starannych obserwacji klinicznych, które wykazały, że wysokie rozcieńczenia nie tylko były aktywne w leczeniu, ale również miały różne cechy, czego nie można było stwierdzić w przypadku zastosowania jedynie rozpuszczalnika używanego przy przygotowywaniu leku. Całkiem oczywiste jest, że problem ten stanowił istotne wyzwanie dla wszystkich badaczy z zakresu fizyki, chemii i nauk materiałowych, którzy próbowali wykazać specyfikę preparatów homeopatycznych i zrozumieć, według jakich kryteriów może ona być określana.

Woda: dziwny, niezwykły związek chemiczny

Cała historia rozpoczyna się od wody, powszechnie występującego związku chemicznego, o najprostszym składzie, ale o niezwykłych właściwościach. W stanie ciekłym, cząsteczki wody przyciągają się nawzajem i tworzą różne typy struktur trójwymiarowych: dimery, oligomery, a nawet bardziej złożone polimery, co jest możliwe dzięki możliwości tworzenia silnych połączeń pomiędzy szczytem dwóch ramion wodorowych i jądrem atomu tlenu sąsiedniej cząsteczki wody, co nazywane jest ?wiązaniem wodorowym?. Tym niemniej, połączenia te są w nieustannym ruchu i trwają niekiedy nie dłużej niż kilka dziesiątych pikosekundy, jednak są stale odnawiane. Innymi słowy, woda w stanie ciekłym nie jest jednorodnym płynem, ale dynamicznym nagromadzeniem różnych, oddziałujących na siebie oligomerów, polimerów i innych skupisk cząsteczek, znajdujących się w nieustannym ruchu, w pełnej zależności od temperatury, ciśnienia oraz pól magnetycznych i elektrycznych.

Wprowadzenie mechaniki kwantowej do badań nad stanem ciekłym doprowadziło nawet niektórych naukowców (Preparata, Del Giudice ?) do stwierdzenia, że woda zawiera ?koherentnie ułożone domeny?, wykazując niemal doskonałe właściwości diamagnetyczne, podczas gdy jej cała objętość może nadal być wypełniona krzyżującymi się, magnetycznymi kanałami strumieniowymi. Według Profesora Rescha, większość tych dziwnych właściwości można wywnioskować ze zwykłych obserwacji.

Pierwszą obserwacją jest fakt, że woda jest jedyną znaną substancją, która podlega nieustannemu krążeniu.

Druga obserwacja dotyczy faktu, że nie istnieje żadna znana substancja, w której nie da się znaleźć śladów wody.

Trzecią obserwacją jest fakt, że nawet w tzw. roztworach niewodnych, wody nigdy nie da się usunąć całkowicie, gdyż jej minimalne stężenie rzędu 10-6 mol/L jest zawsze zachowywane.

Czwarta obserwacja wskazuje, że woda jest warunkiem niezbędnym (łac. ?conditio sine qua non?) istnienia życia.

Piątą obserwacją, którą należy tu poczynić, jest niezaprzeczalny fakt, że woda jest najbardziej zróżnicowaną strukturalnie i najwielostronniej reagującą cieczą.

Szósta obserwacja dotyczy faktu, że nigdy nie udaje się uzyskać 100% czystej wody, ponieważ nigdy nie możemy usunąć w całości wszystkich rozpuszczonych substancji.

Obecnie, niemal nie ma ograniczeń dla potencjalnych cech strukturalnych, które mogą wynikać ze związków wody z innymi cząsteczkami, poza jednym głównym ograniczeniem: istnieją one przez bardzo krótkie okresy czasu, rzędu dziesiątych części pikosekundy, i nie mogą być rozważane jako elementy trwałe, chyba, że jak wspomniano, jedynie na czysto statystycznych podstawach.

Różne metody fizyczne oceny wysokich rozcieńczeń

Według Profesora Reya, ocena struktur wody metodami fizycznymi jest oczywiście sprawą zarówno homeopatów, jak i naukowców, którzy próbują wykazać, że roztwory ultra-rozcieńczone (ultra-molekularne) mają swoją indywidualność. Główne pytania, które koniecznie należy wziąć pod uwagę to:

- Czy rozcieńczenia ultra-molekularne (powyżej liczby Avogadro, czyli CH12 lub większe) różnią się od rozpuszczalnika, z którego zostały przygotowane?

- Czy dwa różne wysokie rozcieńczenia, wykonane z dwóch różnych substancji podstawowych są możliwe do wzajemnego zróżnicowania?

- Czy kolejne rozcieńczenia tej samej substancji, ułożone w porządku rosnącym, są możliwe do zidentyfikowania, nawet, jeśli są roztworami z zakresu wysokich potencji?

W tym celu, zastosowane zostały główne techniki analizy fizyko-chemicznej, rozumiejąc, że można to zrobić jedynie przy zachowaniu ścisłej i standaryzowanej kontroli ich stosowania. Oprócz oczywistej roli wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń (stałych, ciekłych, gazowych, mineralnych, organicznych lub nawet żywych mikroorganizmów ?), wielką uwagę należy zwrócić na warunki fizyczne prowadzenia badań: temperaturę, światło, wilgotność, ciśnienie, wpływ silnych, otaczających pól elektrycznych lub magnetycznych, obecność bliskich źródeł promieniowania itp.), ponieważ wszystkie techniki, które można zastosować, pracują faktycznie na granicach swoich możliwości, ?na ostrzu noża? !!! ? Ponadto, wykazano również, że większość rozcieńczonych roztworów starzeje się i że ich ?struktura? i właściwości biologiczne zmieniają się w miarę przechowywania, nawet jeśli odbywa się to w stałych, ściśle kontrolowanych warunkach.

Z tego powodu, niestety wiele cennych badań eksperymentalnych zostało pominiętych, ponieważ nie zostały przeprowadzone w wiarygodnych, powtarzalnych warunkach. Oto dlaczego, na poniższej liście wymieniamy tylko te badania, które spełniają te ścisłe wymagania:

- Jądrowy rezonans magnetyczny (NMR),

- Spektroskopia w podczerwieni z użyciem przekształceń Fouriera (FTIR),

- Spektroskopia w widzialnym ultrafiolecie,

- Spektroskopia Ramana,

- Dynamiczny wychwyt elektrofotonowy,

- Pomiary kalorymetryczne i elektryczne,

- Metody analizy optycznej.

Wszystkie powyższe techniki dają interesujące rezultaty, ale niekiedy na granicy ich czułości. Oto dlaczego, Profesor Rey opracował nową metodę badań w tym zakresie ? tzw. Termoluminescencję.

Podstawową ideą tej techniki jest próba uniknięcia bezpośredniego działania na będących w ciągłym ruchu roztworach ciekłych, poprzez przekształcenie ich w ciała stałe dzięki niskotemperaturowemu zamrażaniu. Robocza hipoteza mówi, że pierwotne zróżnicowanie strukturalne w wyjściowym stanie ciekłym, powinno być przeniesione na odpowiadające mu ?defekty? w obrębie powstałego ciała stałego. Aby z kolei przebadać tę zróżnicowaną, stałą macierz, doprowadza się do jej aktywacji przez napromienianie w temperaturze ciekłego azotu (77 K), indukując w ten sposób powstawanie w stałej macierzy meta-stabilnych rodników, elektronów i dziur zlokalizowanych na różnych poziomach energetycznych, zwanych pułapkami. W tych okolicznościach, ?defekty? w sieci krystalicznej lodu odgrywają decydującą rolę. W tym stanie, pułapki pozostają stabilne w temperaturze 77 K, ale jeśli stopniowo doprowadza się energię cieplną poprzez kontrolowane ogrzewanie, pułapki te, jedna za drugą, opróżniają się w efekcie kolejnych przekształceń i uwalniają ich nagromadzoną energię w postaci światła. Taki efekt nadał tej metodzie nazwę niskotemperaturowej termoluminescencji. Istniała nadzieja, że obserwowane jarzenie się może reprezentować strukturę napromienionej, zamrożonej macierzy, co z kolei powinno bezpośrednio lub przynamniej w przybliżeniu odzwierciedlać wyjściowy stan strukturalny pierwotnego roztworu.

Duża liczba kolejnych eksperymentów wykazała, że różne roztwory rzeczywiście wykazują różne krzywe jarzenia, nie wykazując identyczności z krzywą samego rozpuszczalnika.

Z drugiej strony, wykazano, że wszystkie krzywe jarzenia mają złożoną naturę i można ?rozłożyć? je na zestaw różnych, indywidualnych składowych mających ściśle określone właściwości termodynamiczne. Innymi słowy, każdy zapis termoluminescencji dawał podstawę do stworzenia specyficznego ?odcisku palca?, który mógł być skorelowany z wyjściowym rozcieńczeniem. Potwierdza to, że badania na rozcieńczeniach ultra-molekularnych, nawet poza liczbą Avogadro, wykonywane przy pomocy różnych metod fizycznych wykazują, że różnią się one od czystego rozpuszczalnika i wykazują specyfikę dla danego, rozpuszczonego związku chemicznego w początkowej fazie ich przygotowywania. Każde rozcieńczenie naprawdę wykazuje swą własną indywidualność i może być zidentyfikowane na podstawie swego ?odcisku palca?.

Dowody biologiczne

Badania naukowe nad homeopatią nie były ograniczone do badań fizyko-chemicznych i istnieje duża liczba interesujących badań przeprowadzonych w zakresie nauk biologicznych. Profesor Paolo Bellavite przedstawił niektóre z osiągnięć na tym polu.

Homeopatia narodziła się jako dyscyplina eksperymentalna, co można stwierdzić na podstawie niezwykłej ilości danych klinicznych zebranych w ciągu ponad dwóch stuleci jej rozwoju. Tym niemniej, medyczna tradycja homeopatii została na długi czas oddzielona od konwencjonalnej nauki. Obecnie, wzajemne przenikanie się obu dyscyplin, wcześniej postrzeganych jako sprzecznych, jest ułatwione, ponieważ homeopatia w ciągu kilku ostatnich dekad rozpoczęła stosowanie metod badawczych współczesnych nauk medycznych i dostępnych jest już znacząca liczba badań prowadzonych na poziomie molekularnym, komórkowym i klinicznym. Podejście eksperymentalne może dopomóc badaniach prowadzonych w kontrolowanych warunkach nad głównymi zasadami homeopatii, takimi jak: ?podobieństwo? działania leku i mechanizmów działania rozcieńczonego (?potencjalizowanego?) roztworu leku. Przegląd literatury naukowej wykazuje, że istnieje kilka modeli komórkowych i zwierzęcych badań ?in vitro?, przeprowadzanych zwłaszcza na bazofilach, limfocytach, granulocytach i fibroblastach. Najbardziej zgodną grupę dowodów dostarcza około piętnaście publikacji naukowych, opublikowanych przez niezależne laboratoria, które opisują statystycznie znaczące efekty działania ultra-wysokich rozcieńczeń histaminy na ludzkie bazofile. W badaniach na zwierzętach eksperymentalnych, większość efektów odnosi się do immunostymulacji przez ultra-niskie dawki antygenów, regulacji ostrych lub przewlekłych procesów zapalnych oraz zmian zachowania (zmniejszenie objawów złości) indukowanych przez leczenie homeopatyczne. Modele stosowane przez różne grupy badawcze są zróżnicowane i różnią się pod względem stosowanych leków, poziomu rozcieńczeń i uzyskanych rezultatów. Dowody wynikające z badań na modelach zwierzęcych wskazują na prawdziwość tradycyjnej zasady ?podobieństw?, zgodnie z którą ultra-niskie dawki związków chemicznych, które w wysokich dawkach są patogenne, mogą paradoksalnie wykazywać efekt ochronny lub leczniczy. Dzięki swej starożytnej tradycji i holistycznemu podejściu do pacjenta, a także postępom badań nauk podstawowych i rozwojem rygorystycznych badań klinicznych, homeopatia czynnie uczestniczy w integrowaniu systemowych, humanistycznych i naukowych aspektów medycyny.

Dowody kliniczne

Hormesis

Całkiem oczywiste jest, że dla Publicznej Opieki Zdrowotnej, najważniejsze wyniki eksperymentalne dotyczą badań klinicznych. Jedną z pierwszych analizowanych kwestii jest niezwykłe, dwufazowe zachowanie leków, jeśli chodzi o działanie ich stężeń ? tzw. Hormesis. Pojęcie to, wyjaśnione przez Doktor Simonettę Bernardyni, może być centralnym pojęciem homeopatii.

W zachodniej myśli medycznej, modele terapeutyczne mogą wykorzystywać niskie, bądź wysokie dawki przepisywanych leków. Alternatywny wybór ma swoje korzenie w odczuciach lekarza, odnośnie do możliwości samouzdrowienia chorego organizmu. Jeśli takie pozytywne odczucie ma miejsce, leczenie jest ukierunkowane na wywołanie i wspieranie endogennego procesu zdrowienia, poprzez stosowanie bardzo delikatnych wpływów (np. homeopatii). W przeciwieństwie do tego, jeśli uważa się, że samouzdrawianie będzie nieskuteczne, przyjęty model leczenia może je zignorować, a następnie wykorzystać inne, odpowiednie leczenie (np. allopatię), aby niezależnie zlikwidować chorobę. Stosowane wówczas wysokie dawki leków działają na zasadzie inhibitorów (antybiotyki, leki przeciwzapalne, leki przeciwgorączkowe itp.). W tym przypadku, działanie terapeutyczne często pociąga za sobą znaczne zamieszanie.

Te dwa podejścia terapeutyczne są u swych podstaw różne, ponieważ mają zwoje korzenie w dwóch różnych paradygmatach, tzn. odpowiednio w zdrowieniu biologicznym i zdrowieniu farmakologicznym. Pomimo powyższych rozważań, te dwa podejścia nie wykluczają się wzajemnie, zwłaszcza z perspektywy rozwoju tzw. Medycyny Zintegrowanej, reprezentowanej we Włoszech przez Towarzystwo Naukowe SIOMI oraz przez model zdrowotny Włoskiego Szpitala Medycyny Zintegrowanej w Pitigliano. Należy tutaj podkreślić, że ostra obrona ze strony tych dwóch różnych klas modeli terapeutycznych prowadzona przez ich zwolenników, spowalnia pożądaną symbiozę pomiędzy tymi dwoma różnymi paradygmatami.

Takie kulturowe nastawienie jest w jawnej sprzeczności z naturalną fenomenologią, która wykazuje istnienie dwóch lub więcej typów odpowiedzi żywych organizmów na działanie różnych ilości tej samej substancji ksenobiotycznej (hormesis lub enancjodromia). W rzeczywistości, dobrze wiadomo, że żywe organizmy zawsze doświadczają korzyści, gdy stykają się z niskimi dawkami substancji ksenobiotycznej. Może być to efektem różnych mechanizmów, jednak w każdym przypadku jest to odpowiedź systemu, który chce chronić swą własną tożsamość. Z drugiej strony, reakcja na dużą ilość tej samej substancji może być związana z zahamowaniem jednego lub więcej mechanizmów biologicznych. Takie zachowanie jest powszechnie wykorzystywane w zachodnie medycynie akademickiej, która w rzeczywistości ma na celu wykorzystywanie leków działających jako inhibitory.

Należy wspomnieć, że odkrycie hormesis stoi w zgodzie z odkryciami współczesnej, konwencjonalnej farmakologii. Uważa się jednak, że bycie nowoczesnym blokuje badania naukowe nad hormesis. Według Calabrese, odkrycia farmakologii wysokich dawek, poczynione inwestycje finansowe oraz wsparcie przez przemysł i zgodę liderów farmakologii (przede wszystkim Clark), nadmiernie przysłoniły potrzebę badań w farmakologii niskich dawek. Antybiotyki, anestetyki i chemoterapeutyki wykazały tak wysoką skuteczność, że cele farmakologii zostały ograniczone bardziej do odkrywania nowych środków terapeutycznych o tej samej skuteczności, a mniejszych efektach ubocznych, aniżeli do badania efektów małych dawek.

Istnieje jednakże duża ilość piśmiennictwa medycznego, które ma na celu badania hormesis, jako narzędzia leczniczego. Leczenie choroby Alzheimera, remineralizacja kości, zakażenia wirusowe, porost włosów, choroby autoimmunologiczne (np. toczeń) czy ostre choroby dróg oddechowych, to przykłady, w których zastosowanie hormesis okazało się szczególnie skuteczne.

Racjonalizm i empiryzm w badaniach klinicznych nad homeopatią

Innym interesującym podejściem w poszukiwaniu dowodów klinicznych jest rozważenie względnej roli, jaką racjonalizm i empiryzm mogą mieć w badaniach medycznych, i jak kwestia ta zmieniała się z czasem. Dla Profesora Menachema Oberbauma, klasyczna homeopatia opiera rozpoznanie na emocjonalnych, mentalnych, ?ogólnych? i ?miejscowych? objawach pacjenta. Konwencjonalne rozpoznanie medyczne ma znaczenie drugorzędne. Pojedyncza dawka precyzyjnie i indywidualnie dobranego leku jest bardzo znacznie rozcieńczona i rzadko pobierana.

Kliniczna lub ?nowoczesna? homeopatia może być postrzegana jako pochodna klasycznej homeopatii, która daje pierwszeństwo konwencjonalnemu rozpoznaniu medycznemu, jednak pozostaje zgodna z podstawowymi zasadami homeopatii. Nacisk kładziony jest na objawy związane z daną patologią, z rozważeniem objawów mentalnych i ogólnych, zwłaszcza jeśli mają one związek z główną skargą pacjenta. Pojedyncze leki są wykorzystywane według wcześniej ustalonej kolejności. Leki te są mniej rozcieńczone (bardziej skoncentrowane) i podawane znacznie częściej.

?Złożona? homeopatia rozwinęła się jako kolejna próba przystosowania homeopatii do paradygmatu konwencjonalnej medycyny. Wiele leków, z których każdy pokrywa inny aspekt konwencjonalnego rozpoznania, jest mieszanych razem i podawanych w niskich rozcieńczeniach, oczekując, że przynajmniej jeden z leków będzie odpowiadał danemu przypadkowi pod względem homeopatycznym. Uważa się, że ten typ homeopatii działa na bardziej powierzchownym poziomie, aniżeli homeopatia klasyczna lub kliniczna.

Homeopatia narodziła się u schyłku XVIII wieku, jako pomniejszy, ale kontrowersyjny aktor sceny medycznej w czasie bezprecedensowego, filozoficznego i intelektualnego przewrotu, jakim było Oświecenie. Epoka Oświecenia, jak nazywamy XVII i XVIII wiek, nastąpiła w reakcji na absolutyzm i charakteryzowała się intelektualną inicjatywą, mającą na celu wzbogacenie etyki, moralności i wiedzy, a także wprowadzenie pojęcia racjonalności i dominacji rozumu (logocentryczność). Okres ten charakteryzował się świecką liberalnością oraz zwróceniem uwagi na prawa człowieka i obywatela. Ten ruch stanowił filozoficzne oparcie dla Rewolucji Francuskiej i Amerykańskiej, początku demokracji i rozwoju kapitalizmu.

Dwa główne ruchy epistemologiczne okresu oświecenia to empiryzm i racjonalizm. Empiryzm jest oparty na założeniu, że źródłem ludzkiej wiedzy są zmysły i tylko obserwacja może być uznawana za wiarygodne źródło wiedzy. Wiedza jest zatem nabywana a posteriori (pochodząca z doświadczenia), a zdobycie jej a priori (bez oparcia na doświadczeniu, np. jedynie w wyniku rozumowania) jest niemożliwe. Każda wiedza wynika więc albo z doświadczenia, albo z indukcyjnego wnioskowania. Głównymi myślicielami empiryzmu byli Brytyjczycy: John Locke, George Berkley i David Hume.

Ruchem ?konkurencyjnym? dla empiryzmu był racjonalizm, dla którego źródłem wiedzy był rozum. Racjonalizm zakłada istnienie poznawczo niezmiennych założeń i usiłuje, drogą logicznie następujących po sobie kroków, wydedukować każdy możliwy element wiedzy. Kartezjusz (Rene Descartes), największy z racjonalistów, wywarł silny wpływ na trzy wiodące, racjonalistyczne umysły epoki oświecenia: Barucha Spinozę, Gottfrieda Leibniza i Christiana Wolffa.

To właśnie w ramach nowego świata pączkującego racjonalizmu Hahnemann stworzył nową gałąź medycyny empirycznej ? homeopatię, opartą na czterech głównych obserwacjach:

- Substancje, które były podstawą leków homeopatycznych, wywoływałyby objawy choroby u osób zdrowych.

- Substancje toksyczne, takie jak rtęć lub jad węża mogą być seryjnie rozcieńczane, zmniejszając ich toksyczność, ale mogą zachować swą skuteczność, jeśli seryjnym rozcieńczeniem towarzyszy proces wytrząsania. Wyższe rozcieńczenia były skuteczniejsze, przy słabszych efektach ubocznych.

- Wszystkie substancje mają działanie emocjonalne (obecnie jest to traktowane jako psychologiczne ?efekty uboczne? leków). Wpływ emocjonalny może być określony podobnie, jak działanie fizyczne, poprzez stosowanie leku u zdrowych osób (metoda zwana dowodzeniem) lub na podstawie wiedzy toksykologicznej.

- Istnieje ścisły związek pomiędzy stanem emocjonalnym pacjenta, a jego chorobą. Jest to doświadczenie empiryczne, związane z ?witalnością? pacjenta i odbijające się w jego rozumieniu swego życia i sposobów radzenia sobie z problemami. To empiryczne doświadczenie może być wykorzystywane przez leki, które również mają wpływ zarówno fizyczny, jak i emocjonalny.

Hahnemann spędził dwadzieścia lat rozwijając system farmakoterapeutyczny, który uznawał za bezpieczniejszy i skuteczniejszy od medycyny praktykowanej przez jego kolegów. Jednak, chociaż jego metoda nie została uznana za szkodliwą, Hahnemann doświadczył nieproporcjonalnych ataków na swoje idee, ataków nie będących argumentami przeciwko jego osobie, ale raczej frontem walki racjonalistycznej medycyny, zwalczającej nowego, empirycznego intruza.

Hahnemann był rzeczywiście czystym empirykiem i zalecał przepisywanie indywidualnie dobranych leków, odrzucając ?narządową?, patologiczną klasyfikację chorób jako wskazówkę diagnostyczną. Obecnie, medycyna konwencjonalna postrzega każdą chorobę, jako sumę objawów, wspólnych dla wszystkich zaburzeń patologicznych, noszących nazwę tej choroby. Homeopatia proponuje inne podejście, postrzegając chorobę jako patologiczne uwarunkowanie, specyficzne dla danej osoby oraz jako ?wewnętrzne? zaburzenie manifestujące się sumą objawów, które niezależnie od tego, czy są mentalne czy fizyczne, są w unikalny sposób manifestowane i doświadczane przez pacjenta. To właśnie mentalny i emocjonalny stan pacjenta są ważnymi składowymi decyzji, który lek homeopatyczny należy zastosować.

Indywidualizacja jest jedną z najważniejszych zasad leczenia w klasycznej homeopatii. Każdy pacjent charakteryzuje się indywidualnymi atrybutami i objawami, które są unikalne tylko dla niego lub dla niej, różniąc się znacząco od powierzchownie podobnych objawów doświadczanych przez innych pacjentów. Idiosynkrazja (indywidualna nadwrażliwość na pewne substancje), która jest marginalizowana przez medycynę konwencjonalną, jest centralnym elementem homeopatii, w której odnosi się do zespołu specyficznych właściwości umysłowych, emocjonalnych i fizycznych, które czynią każdego pacjenta unikalnym. W przeciwieństwie do medycyny konwencjonalnej, nie istnieje specyficzny lek na dane schorzenie, ale raczej lek, który pokrywa sumę unikalnych objawów, zebranych przez lekarza w trakcie dogłębnego wywiadu z pacjentem. Wyizolowanie unikalnych i ważnych objawów z dużej ich liczby zebranej w trakcie wywiadu z pacjentem, a następnie przeprowadzenie ich strukturalnej analizy, wymaga doświadczonego homeopaty o dużej wiedzy, wysokich umiejętnościach i szerokich horyzontach. Podczas, gdy konwencjonalny lekarz ogólny, nawet jeśli nie ma dużego doświadczenia lub wiedzy, może być w stanie prowadzić odpowiednie leczenie większości swoich pacjentów, mierny homeopata będzie miał znacznie mniej sukcesów terapeutycznych.

Kliniczna ocena homeopatii

Kliniczna ocena homeopatii była dokonywana od momentu jej powstania i obecnie dysponuje obserwacjami zbieranymi przez ponad dwieście lat. Tym niemniej, jak wyjaśnił to Doktor Peter Fisher, homeopatia jest nadal jedną z najbardziej kontrowersyjnych form medycyny komplementarnej i alternatywnej. Przez całą swoja historię była obiektem kontrowersji. Tym niemniej, istnieje znaczący i ciągle rosnący zbiór dowodów naukowych, pochodzących z prób klinicznych, systematycznych przeglądów i meta-analiz takich badań i eksperymentów biologicznych.

Istnieje wiele różnych, odrębnych typów homeopatii. Główne jej typy są określane jako: homeopatia ?indywidualizowana? lub ?klasyczna?, homeopatia ?kliniczna? oraz izopatia. W homeopatii indywidualizowanej, pojedynczy lek homeopatyczny jest typowo wybierany na podstawie całkowitego zespołu objawów pacjenta, z włączeniem cech umysłowych, ogólnych i konstytucjonalnych. W homeopatii klinicznej, jeden lub kilka leków homeopatycznych jest podawanych w standardowych sytuacjach klinicznych lub konwencjonalnych rozpoznaniach. Niekiedy, kilka leków homeopatycznych jest łączonych w ustalonej (?złożonej?) formule. Izopatia polega na stosowaniu homeopatycznych rozcieńczeń alergenów lub infekcyjnych, bądź toksycznych czynników chorobotwórczych. Podobne systemy medyczne, które stosują leki homeopatyczne obejmują: homotoksykologię, rozwiniętą przez H.H. Reckewega i opartą na interpretacji choroby, jako wyrażenia obronnych wysiłków organizmu przeciw patogennym toksynom i stosowaniu detoksykacji lekami homeopatycznymi, a także medycynę antropozoiczną, opracowaną przez R. Steinera i I. Wegmana, która integruje medycynę konwencjonalną z wpływami duszy i ducha.

Podsumowując, można stwierdzić, że przeglądy prób klinicznych z losowym doborem grup dają powszechnie pozytywne wyniki w odniesieniu do: biegunki dziecięcej, leczenia grypy, zapalenia stawów, pooperacyjnej niedrożności jelit, sezonowego, alergicznego zapalenia błony śluzowej nosa i chorób reumatycznych. Istnieją powtarzalne dowody z prób klinicznych z losowym doborem grup, że homeopatia może być skuteczna w biegunce dziecięcej, fibromialgii, grypie, migrenie, zapaleniu stawów, zapaleniu ucha środkowego, zawrotach głowy i sezonowym, alergicznym zapaleniu błony śluzowej nosa. Istnieją również dowody pochodzące z pojedynczych prób klinicznych z losowym doborem grup, że homeopatia może być skuteczna w zespole przewlekłego zmęczenia, zespole napięcia przedmiesiączkowego, krwawieniach poporodowych, posocznicy, zapaleniu jamy ustnej, objawach ubocznych leczenia raka oraz ADHD (zespół zaburzeń koncentracji uwagi i nadpobudliwości).

W przeglądzie prób klinicznych z zakresu homeopatii opublikowanych w latach 1975-2002 znaleziono 93 projekty badawcze porównujące homeopatię z placebo lub innym leczeniem. Pozytywne efekty homeopatii stwierdzono w 50 z nich. Uzyskane wyniki wskazują na pozytywne efekty leczenia homeopatycznego w: alergicznym zapaleniu błony śluzowej nosa, biegunce dziecięcej, fibromialgii, grypie, bólu, objawach ubocznych radio- i chemioterapii nowotworów, skręceniach i infekcjach górnych dróg oddechowych. Analizując 12 systematycznych przeglądów homeopatii w specyficznych jednostkach chorobowych, Jonas i współpracownicy uzyskali podobne wyniki ? homeopatia może być skuteczna w leczeniu alergii, biegunki dziecięcej, grypy i pooperacyjnej niedrożności jelit, ale nie w leczeniu migreny i tkliwości mięśni o opóźnionym początku.

Pojedyncze próby kliniczne z losowym doborem grup były prowadzone nad homeopatią w takich zagadnieniach klinicznych, jak: astma, zagrażająca życiu posocznica, zapalenie jamy ustnej wywołane przez chemioterapię nowotworów, fibromialgii, zespół przewlekłego zmęczenia, zespół napięcia przedmiesiączkowego, krwawienia poporodowe oraz stosowanie preparatów Arnica w różnych sytuacjach klinicznych. Większość z nich zaowocowała pozytywnymi rezultatami.

W niektórych sytuacjach klinicznych, przeprowadzono zarówno próby kliniczne z losowym doborem grup, jak i obserwacyjne badania kliniczne, dostarczając pełniejszy obraz potencjalnej roli homeopatii. Sytuacje te obejmują: zakażenia górnych dróg oddechowych i uszu u dzieci, zespół zaburzeń koncentracji uwagi i nadpobudliwości oraz łagodzenie objawów ubocznych leczenia nowotworów.

Z drugiej strony, dostępne dowody sugerują, że wiara pacjentów w bezpieczeństwo homeopatii jest uzasadniona: zagrożenia powodowane przez leki homeopatyczne są skromne w porównaniu z medycyną konwencjonalną. Systematyczny przegląd bezpieczeństwa homeopatii za lata 1970-1995, doprowadził do następujących wniosków: leki homeopatyczne mogą wywoływać niekorzystne efekty uboczne, ale są one na ogół łagodne i przejściowe; nie wszystkie niekorzystne efekty uboczne homeopatii są opisywane; istnieją przypadki ?błędnego określenia? leków, w których leki ziołowe były opisywane jako homeopatyczne. Główne zagrożenia związane z homeopatią mają charakter pośredni i związane są raczej z osobą lekarza przepisującego leki, niż z samymi lekami. W dwóch badaniach, niekorzystne efekty uboczne były obserwowane u około 2,7% pacjentów; w trzecim badaniu, niekorzystne efekty uboczne wystąpiły u 7,8% pacjentów, w porównaniu do 22,3% pacjentów w podobnej grupie otrzymującej konwencjonalne leczenie.

Główną barierą dla naukowej akceptacji homeopatii jest jej stosowanie w bardzo wysokich, ultra-molekularnych rozcieńczeniach. Wiodąca hipoteza wyjaśniająca efekty działania takich rozcieńczeń skupia się na zachowaniu informacji o leku przez roztwory wodne: istnieją pewne dowody z zakresu nauk fizycznych na powstawanie specyficznych, indukowanych przez proces przygotowywania leku homeopatycznego, strukturalnych modyfikacji wody, które mogłyby wykazywać zdolność do zachowywania informacji, jak wyjaśnił to wcześniej Profesor Rey. Niektóre modele biologiczne stosowania wysokich rozcieńczeń wykazują powtarzalność wyników.

Zdrowienie a całkowitość

Według Księdza Doktora Jeremy?ego Swayne?a, mężczyźni i kobiety pracują po obu stronach niefortunnego, intelektualnego i metafizycznego podziału. Jesteśmy podzieleni na dwa obozy, reprezentujące dwa, często (choć zupełnie niepotrzebnie) konkurujące paradygmaty. Pierwszym z nich jest redukcjonistyczny i mechanistyczny paradygmat współczesnej nauki, który stworzył biomedyczny model z jego cudowną i pożądaną mocą kontrolowania procesów chorobowych i funkcji ludzkiego ciała. Drugi z nich jest zwykle opisywany jako paradygmat ?holistyczny?, który dostrzega potrzebę subtelnego wzajemnego oddziaływania wielu wymiarów ludzkiej natury i ludzkiego doświadczenia w zdefiniowaniu indywidualnego dobrostanu i w predyspozycji do choroby. Paradygmat ten dostrzega również istotność stosowania delikatnych środków w celu stymulowania zdrowienia i samoregulacji procesów w obrębie ludzkiego ciała, umysłu i ducha.

Ważne jest jednak, aby zapewnić, że te dwa paradygmaty są całkowicie możliwe do pogodzenia. Spojrzenie z holistycznej perspektywy jest powszechne u wszystkich praktykujących opiekę zdrowotną, którzy rzeczywiście dbają o swoich pacjentów, niezależnie od biomedycznego zogniskowania ich repertuaru terapeutycznego, i pragną podkreślić istotność pojęcia zdrowienia, ponieważ mieści się ono w obszarze leżącym pomiędzy nauką i teologią. Zdrowienie stanowi nić przewodnią procesu ewolucji, ponieważ żaden organizm nie przetrwałby, bez zdolności do przetrwania i odwrócenia wrogich wpływów jego środowiska, konkurentów i chorób wewnątrz ciała. Zachowanie zdrowia, z użyciem środków ochronnych i profilaktycznych, czy też w wyniku procesu zdrowienia jest ewolucyjnym imperatywem.

Dążenie do integralności i całkowitości na tym poziomie jest wrodzonym instynktem, który można porównać z instynktem ciała do samoregulacji i naprawy w przypadkach uszkodzeń fizycznych i choroby.

Najważniejszą cechą zdrowienia jest fakt, że jest ono twórcze, a nie tylko naprawcze. Jest ono w swych podstawach podobne, niezależnie od tego, na jakim poziomie ludzkiej istoty następuje, i nie może być osiągnięte bez pewnej dozy cierpienia, a zatem angażuje nas w zmienianie postaw i podejmowanie nowych odpowiedzialności.

Gojenie rany stanowi prosty przykład takiej sytuacji. Wymaga ono, aby nasze ciało ?zrozumiało?, co się stało. Problem jest rozpoznany, a ciało odpowiada na efekty urazu. Wymaga to skutecznej mobilizacji fizjologicznych źródeł odporności na zakażenia i naprawy tkanek. Pojawi się rozrost nowej tkanki, która może nawet być silniejsza od tkanki oryginalnej. A jeśli uszkodzenie jest dość duże, konieczne będzie ?pojednanie?, czyli pewne przystosowanie, aby skompensować utratę funkcji. Przykłady te mogą być łatwo przeniesione na gojenie ran psychologicznych i duchowych.

Zdrowienie wymaga również pewnej dozy cierpienia. Cierpienie jest nie tylko następstwem choroby i urazu, ale również nieodłącznym elementem procesu zdrowienia. Ta prawda jest żywo wyrażona w teologii chrześcijańskiej w Męce i Ukrzyżowaniu Jezusa.

Wreszcie, zdrowienie zawsze obejmuje pojednanie i zmianę. Szerzej mówiąc, każda choroba, uraz lub niepełnosprawność wpływa na nasze związki z innymi i z nami samymi - zarówno jako osoby, jak i jako ciała ? czy to tymczasowo, czy na dłuższy okres czasu. Czyni to, poprzez ograniczenia, które narzuca i poprzez następstwa dla naszej aktywności i perspektyw, dotyczących stylu życia, pracy zawodowej i tym podobnych. Choroba pobudza odpowiedzialność innych osób za nas i naszą za nich.

Choroba umysłowa i emocjonalna, kolokwialnie nazywana załamaniem nerwowym, jest często istotnym preludium do rozwoju nowych sił psychologicznych i zagojenia wszystkich ran. Załamanie jest niezbędnym warunkiem odbudowy i nowego rozwoju.

Idea, że choroba jest czynnikiem zdrowienia jest również odzwierciedlona w propozycji, że objawy są wyrażeniem reakcji organizmu na chorobę - raczej jego mechanizmem radzenia sobie, niż manifestacją niemożności poradzenia sobie z chorobą.

Innym paradoksem jest fakt, że częściej od cierpienia z powodu choroby, doświadczamy cierpienia z powodu ?dobrostanu?. Ból powodowany przez uraz fizyczny jest odpowiedzią zdrowego układu nerwowego na uraz. Ból odrzucenia, wykorzystywania, braku miłości i poczucia własnej bezwartościowości jest zdrową reakcją naszego zranionego człowieczeństwa.

Trzecim paradoksem jest fakt, że zdrowienie niekoniecznie wymaga leczenia, zaś leczenie niekoniecznie prowadzi do zdrowienia. Pogoń za leczeniem może w rzeczywistości dopuszczać do negatywnych wpływów, które powodują utrzymywanie się choroby. Zaś w ramach ograniczeń choroby nieuleczalnej, chora osoba może doświadczać osobistego i duchowego rozwoju, integracji i pojednania, które w najgłębszym sensie ją równoważne zdrowieniu.

Celem zdrowienia jest osiągnięcie całkowitości. Na tyle, na ile jest to możliwe w trakcie naszego życia, to właśnie całkowitość jest spełnieniem unikalnego potencjału każdego człowieka. Jest spełnieniem naszego unikalnego powołania i ma wiele wspólnego z integracją ? zbieraniem razem w zrównoważoną i współgrającą całość wszystkich naszych zdolności, przymiotów i cech: fizycznych, emocjonalnych i intelektualnych, a także psychicznych i duchowych. Tym niemniej, całkowitość nie oznacza doskonałości. Poszukiwanie doskonałości może być naprawdę realizowane tylko kosztem naszego prawdziwego człowieczeństwa i zdolności do uzyskania całkowitości. Cudowną rzeczą dotyczącą stawania się kompletną, dobrze zintegrowaną osobą jest fakt, że skazy i niedoskonałości oraz słabe, zaburzone i złe części są przekształcane przez wartość całości. Naszym jedynym przewodnikiem jest więc nasz instynkt osiągania całkowitości, powołanie do bycia niepowtarzalną osobą i zdolność do rozwoju w połączeniu z szacunkiem i miłością okazywaną przez innych. A zdrowienie i procesy integracyjne są możliwe nawet w najbardziej zaburzonym życiu, dając korzyść nie tylko danej osobie, ale również społeczności, której jest częścią.

Oto dlaczego konsultacja homeopatyczna jest doświadczeniem związanym z tworzeniem całości. To może być dla pacjenta pierwszy raz, gdy został zachęcony do pomyślenia o sobie jako o całości i uzyskania w nowy sposób samoświadomości, co może być dość zniechęcające, ale również wyzwalające i podtrzymujące. Po drugie, homeopatia zapewnia dobitną demonstrację zdolności ciała i umysłu do samoregulacji i samowyzdrowienia. Jest to niezwykłe doświadczenie. Zauważenie przez pacjentów, że następujące zdrowienie jest ich naturalną zdolnością jest bardzo zachęcające i wspierające. Trzecią zasadą zdrowienia, którą ułatwia homeopatyczne podejście do pacjenta, jest pojednanie. Oczywiście wymaga ono często wybaczenia innym lub sobie, zaś sposób, w jaki rozwija się historia pacjenta niekiedy ma jakość spowiedzi.

W końcu, aby wyzwolić zdrowienie w jego najpełniejszym sensie, musimy dopomóc pacjentowi w dotarciu do sedna problemu i zrozumienia samego siebie.

Homeopatia jako komplementarna medycyna zintegrowana

Jedną z głównych kwestii poruszonych w trakcie tego Seminarium jest miejsce leczenia niekonwencjonalnego w systemie Publicznej Opieki Zdrowotnej. Na podstawie danych zarówno naukowych, jak i klinicznych, a także w oparciu o historyczne relacje i doświadczenie społeczno-ekonomiczne, jasno stwierdzono, że tego rodzaju leczenie nie jest alternatywne, ale komplementarne. Innymi słowy, nie ma ono zamiaru zastąpić klasyczną allopatię, ale byłoby najlepiej, gdyby uzupełniało konwencjonalne leki w razie zaistnienia takiej potrzeby. W niektórych okolicznościach, jednak, gdy leczenie konwencjonalne zawodzi lub gdy nie jest w sposób specyficzny konieczne, homeopatia może być stosowana jako jedyna metoda leczenia.

Taka właśnie zasada została wprowadzona w Centrum Ratunkowym Szpitala w Wiedniu przez Profesora Michaela Frassa, który w trakcie tego Seminarium przedstawił różne obserwacje kliniczne przypadków, w których homeopatia dała znaczące rezultaty w połączeniu z klasycznym leczeniem chemicznym w dramatycznych stanach ostrych zatruć. Jest to naprawdę kwestia zarówno skuteczności, jak i rozsądku, co potwierdza fakt iż w ostatnich dekadach obserwuje się dramatyczny wzrost stosowania homeopatii w populacjach ogólnych wielu krajów, w tym również Stanów Zjednoczonych, które przez kilka dziesięcioleci były tej metodzie leczenia raczej niechętne. Fakt ten jest bardzo znaczący, ponieważ w wielu krajach, leczenie homeopatyczne nie jest niestety finansowane przez narodowe systemy ubezpieczenia zdrowotnego, a mimo to, obywatele stwierdzają, że uzyskane korzyści przeważają nad kosztami.

W opinii Profesora Frassa, profesjonalne połączenie medycyny konwencjonalnej i homeopatii stanowi doskonałą metodę wspierania pacjentów na ich drodze do pełni zdrowia. Unikać należy jednak wszelkich fanatycznych reakcji z którejkolwiek strony. Wartość diagnostyczna medycyny konwencjonalnej jest niepodważalna. Tym niemniej, podejście terapeutyczne może być różne dla każdej z metod leczenia. Próbujemy tutaj wykazać, że homeopatia nie jest medycyną alternatywną, ale komplementarną i, że zgodnie z tym stwierdzeniem, nie zastępuje klasycznego leczenia. Dodaje natomiast coś innego i często bardziej skutecznego do rutynowych działań lekarskich. Jest dość jasne, że u krytycznie chorych pacjentów, np. po zatruciu muchomorem sromotnikowym, klasyczne leczenie ratujące życie jest niezbędne. W innym razie bowiem, pacjent zmarłby, zanim jakakolwiek próba leczenia homeopatycznego byłaby możliwa, jednak w łagodniejszych przypadkach, zwłaszcza zakażeniach i chorobach reumatycznych, homeopatia może często dopomóc pacjentowi bez dodatkowego leczenia konwencjonalnego.

W każdym przypadku, doświadczenie i obiektywna ocena stanowią solidną podstawę leczenia i stosowania różnych jego metod. Tak więc, dialog pomiędzy medycyną konwencjonalną i homeopatią jest konieczny i powinien być uwzględniany w programach nauczania w trakcie uniwersyteckich studiów medycznych.

O co walczymy?

Przeznaczeniem naszych nowoczesnych czasów jest, że jesteśmy zmuszeni do walki: w życiu, na arenach sportowych, z konkurencją, bezrobociem, głupotą i śmiercią. Według Christiana Boiron, musimy niestety być w tę walkę zaangażowani, a Zdrowie również nie uniknie uczestnictwa w tej walce!

Tym niemniej, trudne torowanie drogi lekom nie zlikwidowało rynku leków, a raczej uczyniło te działania bardziej atrakcyjnymi!

Walka z bezrobociem nie zlikwidowała tego problemu, a społeczne działania w tej dramatycznej sprawie bardzo często opóźniają jej rozwiązanie.

Dzięki szerzącej się demokracji, niemal odnieśliśmy sukces usiłując wyeliminować wojny, jednak w tym samym czasie, jesteśmy coraz bardziej zatroskani, jeśli nie zaangażowani, z powodu gwałtownych politycznych rozstrzygnięć mających miejsce daleko od naszego kraju!

Gwałtowny rozwój Medycyny z pewnością z pewnością dopomógł w zwalczaniu wielu wyniszczających chorób, jednak dzisiaj tysiące ludzi umiera w szpitalach z powodu zakażeń szpitalnych pomimo przepisanych im antybiotyków, szczepionek, czy leków przeciwzapalnych ?, ponieważ dały one drobnoustrojom nową siłę, gdyż zaadaptowały się one do coraz agresywniejszego środowiska. Mierząc się z tą sytuacją, główne koncerny farmaceutyczne nie zawsze kierują się zasadami etycznymi ? są za to głównie zależne od finansowych interesów ich akcjonariuszy, na których ich biurokratyczne zarządy robią niewielkie wrażenie!

W zaciekłej wojnie przeciwko chorobom zakaźnym, nie zawsze rozumie się, że wiele ?silnych? leków może przekształcić się w produkty toksyczne, jeśli nie są one stosowane w rozsądny sposób! Rządy i międzynarodowe agencje, bojąc się potencjalnie negatywnych konsekwencji ich polityki, najczęściej przesadnie dramatyzują te kwestie!

Jak możemy ponownie znaleźć spokój w naszym własnym ciele i naszym własnym umyśle, jeśli nie weźmiemy pod uwagę potężnej zdolności do samouzdrawianie naszych organizmów? Czyż nie powinniśmy pamiętać, że jesteśmy stworzeniami Boga i że sam Hipokrates powiedział, że podstawowym obowiązkiem Lekarza jest nie szkodzić pacjentowi? Primum non nocere!

Jak zobaczyliśmy w trakcie tego Seminarium, Człowiek powinien być rozumiany jako złożona istota, z wszystkimi jest fizycznymi, psychologicznymi i duchowymi możliwościami. W wielu przypadkach, proste pobudzenie naszych wewnętrznych układów obronnych wystarcza do przezwyciężenia choroby. Oto nadchodzą komplementarne metody leczenia, oto nadchodzi homeopatia, a więc zupełnie inne podejście do Opieki Zdrowotnej, która już nigdy nie będzie zależna wyłącznie od konwencjonalnej opieki medycznej.

Istnieją strategie zapobiegawcze, ?łagodne? metody leczenia, osteopatia, chiropraktyka, kinezyterapia, termalizm ? i wiele innych sposobów, aby skierować umysł od medytacji do sztuki, zawsze w poszukiwaniu Szczęścia.

Całkowicie jasne jest, że nasze dzisiejsze nauczanie medycyny jest niekompletne i całkowicie pomija powyższe zagadnienia. Z tego punktu widzenia, całkiem prawdziwe jest stwierdzenie, że chociaż nauka jest nieodłącznym elementem naszej troski o Zdrowie, to wszystkie inne elementy: zmysłowe, uczuciowe, emocjonalne i duchowe powinny być również uwzględniane.

Zadaniem naszych nowoczesnych Lekarzy jest zrozumieć powyższe podstawowe wymagania i przystosować stosowane leczenie indywidualnie do każdego pacjenta, biorąc pod uwagę jego niepowtarzalność i wewnętrzną kruchość.

Artur Sporniak: Jaki jest stosunek Kościoła do homeopatii?

Abp Henryk Hoser: Z punktu widzenia Kościoła nie ma specyficznego problemu homeopatii jako medycznej metody leczenia. W tej dziedzinie kontrowersje, które istnieją, dotyczą oceny homeopatii w zakresie praktyki lekarskiej i wiedzy medycznej. Z drugiej strony, istnieje problem uciekania się do homeopatii w kontekście praktyk magicznych, ezoterycznych czy wręcz satanistycznych. Trzeba dokładnie wiedzieć, czym jest homeopatia. Z jednej strony jest to pewna filozofia leczenia rodem z przełomu XVIII i XIX wieku, z drugiej zaś to współczesna dyskusja, żywa w środowiskach lekarskich i dotycząca produktów homeopatycznych. Homeopatia ma wielu zwolenników i wielu przeciwników. Oceny oscylują między traktowaniem ?leków? homeopatycznych jako placebo, a więc jako środka farmakologicznie nieaktywnego, a panaceum, tj. środka uniwersalnego na wszystkie schorzenia ? tak do homeopatii podchodzą niektórzy jej zwolennicy.

W wielu krajach europejskich produkty homeopatyczne dopuszczone są do obrotu i są stosowane przez lekarzy jako uzupełnienie (komplement) leczenia podstawowego, którego nie powinno się zastępować. Bez rozstrzygania sporu, należy postulować, by homeopatia, jeśli jest stosowana, była w gestii uprawnionych do leczenia lekarzy.

Ksiądz Arcybiskup mówi to właśnie jako lekarz...

Tak, i z tej perspektywy warto też sobie uświadomić, jaki jest substrat materialny homeopatii. Są to niezwykle wielkie rozcieńczenia substancji roślinnych bądź zwierzęcych.

Skąd się zatem wziął problem homeopatii w Kościele? Wziął się z tego, że różne praktyki ezoteryczne używają rozmaitych sposobów leczenia, sięgają też po różne produkty i przedmioty. Można mówić o swego rodzaju rekuperacji czy pozyskiwaniu owych przedmiotów i praktyk dla magii. Dotyczy to nie tylko homeopatii, ale także akupunktury, refleksoterapii czy ziołolecznictwa. Podkreślmy, że nie są ?winne? same te praktyki, tylko ich użycie przez osoby parające się magią. Zatem jedyne ostrzeżenie, jakie tu można sformułować, dotyczy możliwości użycia magicznego czy ezoterycznego homeopatii ? ostrzeżenie przed złą duchowością.

Innymi słowy, trzeba uważać, do kogo się z problemem choroby idzie?

Oczywiście. Można mieć pewien stopień zaufania do homeoterapii, jeśli jest proponowana przez lekarza dyplomowanego z prawem do leczenia. Nie powinniśmy natomiast korzystać z rad ludzi o wątpliwej proweniencji.

Skąd się zatem biorą ostrzeżenia przed homeopatią, które można usłyszeć w kościołach?

Zarówno homeopatia, jak inne metody tzw. medycyny ?alternatywnej? czy ?naturalnej?, jak to niektórzy nazywają, są używane do praktyk magicznych. Produkty homeopatyczne z punktu widzenia fizyko-chemicznego nie mają z magią nic wspólnego.

Nie spotkałem wśród katolickich oponentów rozróżniania neutralnego środka i złego jego użycia. Podkreśla się np., że już u źródeł homeopatia jest praktyką magiczną ? rzekomo jej twórca, Samuel Hahnemann, był okultystą.

Teorie Hahnemanna należy odczytywać w kontekście jego epoki, kiedy mnóstwo hipotez medycznych wówczas formułowanych nie znalazło późniejszego potwierdzenia. Nie wszystko było fałszywe w jego koncepcjach, np. dostrzeganie jedności psychofizycznej pacjenta, co postuluje również współczesna medycyna akademicka. W każdym razie przez różne ośrodki naukowe prowadzone są badania nad skutecznością ?leków? homeopatycznych. Te wyniki nie zawsze są konkludujące. Niektóre publikacje twierdzą, że zwłaszcza w patologiach chronicznych, długotrwałych leki homeopatyczne okazują się czynnikiem korzystnym.

Wśród praktyk, które wpisane są na czarną listę magii, znaleźć można nie tylko homeopatię, ale np. też akupunkturę. A przecież jest ona stosowana niekiedy w dzisiejszej anestezjologii i w leczeniu różnych zespołów bólowych. Niektóre elementy refleksoterapii, też wykorzystywane w magii, mają całkiem solidne podstawy fizjologiczne.

Dlatego nie straszyłbym z góry homeopatią jako ?praktyką diabelską?. Powtarzam, każdy przedmiot może zostać użyty do czynności satanistycznych. Skądinąd znane jest też zjawisko ?opresji szatańskiej?, dotyczącej przedmiotów martwych lub ludzkiego ciała. Ich opis znajdujemy m.in. w hagiografiach św. Jana Vianneya. W tych przypadkach wyraźny jest zawsze kontekst religijny.

Dlaczego zatem o homeopatii mówi się na zjazdach egzorcystów?

Widocznie egzorcyści natrafiają na homeopatię w kontekście magii. I praktyk satanistycznych. Chodzi o kontekst użycia i nie dotyczy to wyłącznie produktów homeopatycznych. Wiadomo np., że podczas tzw. mszy satanistycznych używane są nawet konsekrowane Hostie! W magiach afrykańskich, np. w rytach voodoo, używa się zwierząt. W Rwandzie czarownicy wróżyli z jelit kurzych piskląt. Przecież nie można twierdzić, że te zwierzęta są z definicji nieczyste czy podejrzane.

Niektórzy lekarze twierdzą, że homeopatii nie można wprawdzie zabronić, ale nie powinno się jej stosować w kontekście medycyny, bo to kompromituje lekarzy. Czy to dobry pomysł?

Zostawmy to lekarzom. Wszystkie terapie uzupełniające, o których wspominałem, wymagają medycznych wskazań. A wskazania terapeutyczne i metody leczenia może określić trafnie jedynie lekarz.

Natomiast co do magii i okultyzmu, są tu dwie skrajne postawy: jedna wszędzie dostrzega diabła, druga niegdzie go nie widzi... Moją dewizą jest ?Maior est Deus?, ?Bóg jest większy?.

A jaka postawa jest właściwa?

Roztropna i wyczekująca: ?Poznacie ich po ich owocach?.

Abp Henryk Hoser (ur. 1942) ? ordynariusz warszawsko-praski, wieloletni misjonarz w Rwandzie, były sekretarz Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów i przewodniczący Papieskich Dzieł Misyjnych. Przed wstąpieniem do pallotynów ukończył Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Warszawie i przez kilka lat pracował jako asystent w Zakładzie Anatomii Prawidłowej AM w Warszawie oraz jako lekarz w klinikach AM. Przez dwadzieścia lat praktykował medycynę w Afryce.

źródło: http://tygodnik.onet.pl/32,0,53315,1,artykul.html

Kościół nie uznaje stosowania leków homeopatycznych za sprzeczne z wiarą. Nauczanie oraz praktyka kościelna są przychylne wobec takich metod leczenia ? pisze zakonnik, filozof i lekarz o.Jacek Norkowski


źródło: http://www.rp.pl/artykul/291622.html


Nauka jest zjawiskiem kulturowym, które cechuje wielowymiarowość. Na pewno nie jest ona wyłącznie domeną czystego rozumu ścisłej empirii, do których zwykle się odwołuje. Oprócz rozumu, szkiełka i oka, w nauce liczy się tradycja wypracowana przez pokolenia ludzi zajmujących się poszczególnymi jej dyscyplinami. Ta tradycja została przez badaczy nauki (pierwszym z nich był Kuhn[1]) nazwana swego czasu paradygmatem.

W dyskusji na temat homeopatii problem istnienia paradygmatów w nauce poruszany był już od dość dawna. Paradygmat to ciekawe zjawisko socjologiczne i kulturowe. Można je określić jako pewien rodzaj inercji świata nauki w stosunku do nowych i dotychczas nierozważanych problemów naukowych. Jeśli problemy te nie pasują do ogólnego kształtu nauki w danym okresie, po prostu się je pomija i traktuje jako nieistotnie czy wręcz nieistniejące. W tym sensie nowe zagadnienia określa się jako ?nienaukowe?. Na pytanie: ?Dlaczego jakieś twierdzenie jest nienaukowe?? odpowiedź brzmi: ?Ponieważ tak nazywają je naukowcy?.

Zarzuty autorów wyżej wymienionych artykułów w stosunku do metody homeopatycznej w gruncie rzeczy sprowadzają się do tego argumentu. Można więc dokonać parafrazy powyższego stwierdzenia i powiedzieć, że przeciwnicy homeopatii rozumują w ten sposób: ?homeopatia jest sprzeczna z nauką? ponieważ ?tak twierdzą naukowcy?. Rozumowanie to odwołuje się do rzeczywiście przeważającej w świecie naukowym opinii, że lekarstwa mogą działać jedynie wtedy, gdy odbywa się to na zasadzie chemicznej, w więc poprzez wchodzenie w metabolizm organizmu - jak na przykład substrat w reakcjach chemicznych lub koenzym, który je przyspiesza - a intensywność ich działania jest proporcjonalna do zastosowanej dawki. Jeśli jednak dawka ta jest zmniejszana praktycznie do zera, co ma miejsce w procesie wytwarzania leku homeopatycznego, wtedy i działanie leku musi zaniknąć. Jeśli więc lekarze klinicyści i sami chorzy zgłaszają skuteczność leków homeopatycznych, to musi to być efektem placebo.

Tej teorii przeczą jednak fakty. Leczenie metodą homeopatyczną daje efekt większy niż placebo. Potwierdzają to wyniki badań statystycznych[2]. Dlatego można powiedzieć, że w dyskusji na temat homeopatii mamy do czynienia z obroną wzmiankowanego wyżej ?chemicznego? paradygmatu w naukach przyrodniczych, co, jak to zwykle bywa, prowadzi do ignorowania faktów z tym paradygmatem sprzecznych. W tym miejscu abstrahuję od innych możliwych motywów, które mogą popychać różnych autorów do krytykowania homeopatii. Jednym z ich może być zwykła walka konkurencyjna pomiędzy firmami produkującymi leki ?chemiczne? i tymi, które produkują leki homeopatyczne.

Argument mówiący o efekcie ?placebo? w odniesieniu do leków homeopatycznych, mija się również z innymi danymi empirycznymi. Leki te są skuteczne także u zwierząt, u których nie można mówić o efekcie sugestii, czyli właśnie o ?placebo?. R. Tekieli próbuje zbić ten argument twierdzeniem, że u dzieci i u zwierząt stosuje się leki homeopatyczne zawierające jeszcze pewną ilość substratu (substancji wyjściowej) i dlatego leki te działają. Nie jest to prawdą. Zarówno u dzieci jak i u zwierząt obserwuje się dobre wyniki leczenia również tymi lekami, które bazują na dużych rozcieńczeniach i pod względem chemicznym nie zawierają już substancji wyjściowej.

Podobnie nie jest prawdą, że istnieją badania wyników leczenia prowadzonego z zastosowaniem leków homeopatycznych, które wykazałyby istnienie ?szkód psychiczno-emocjonalnych? będących jakoby następstwem tego leczenia. Byłbym wdzięczny autorowi tej opinii za wskazanie, na jakich danych źródłowych oparł swe stwierdzenia, które o takich szkodach mówią. Odnośnie szkód duchowych, warto zapytać co naprawdę sądzi na ten temat taki autorytet w sprawach duchowych jak Kościół Katolicki. Wiele osób jest w Polsce przekonanych, że Kościół Katolicki odrzuca stosowanie leków homeopatycznych jako sprzeczne z wiarą. Otóż nie jest to prawdą. Opinie niektórych duchownych, teologów, a tym bardziej laików na ten temat, należy traktować jako ich prywatne poglądy, nie zaś jako nauczanie Kościoła.

Małopolskie Stowarzyszenie Lekarzy Homeopatów jest w posiadaniu listu będącego odpowiedzią Jana Pawła II na pytanie skierowane przez jednego z kolegów, u którego pojawiły się wątpliwości co do stosowania homeopatii przez lekarza katolika. Oto treść tego listu:

?Watykan 22 czerwca 2004 r. Sekretariat Stanu

Szanowny Panie,

W ostatnich dniach Jego Świątobliwość Jan Paweł II przekazał mi kilka listów, które od dawna spoczywały na Jego biurku. Wśród nich był także list od Pana z marca br. Prosił mnie, aby odpowiedzieć w Jego imieniu. Chętnie to czynię. Odpowiadając na Pana pytanie należy stwierdzić, że ? o ile mi wiadomo ? nie istnieje jakiś dokument Magisterium Kościoła, który podejmowałby wyłącznie temat homeopatii. Niedawno ukazał się dokument Papieskiej Rady ds. Kultury i Papieskiej Rady ds. Dialogu z Religiami pt. ? Jesus Christ the bearer of the water of Life, A Christian reflection on the ?New Age?, w którym porusza się temat leczenia naturalnego z homeopatią włącznie. Jest to jednak ujęcie w perspektywie ideologii New Age i dlatego wydaje się mieć wydźwięk negatywny.

Generalnie rzecz biorąc Kościół nie zabrania stosowania homeopatii w leczeniu, o ile nie wiąże się to z magią, bądź akceptacją idei religii wschodnich, szczególnie buddyzmu. Kościół ostrzega jednak przed takim stosowaniem naturalnych metod leczenia, które odrzucałoby metody naukowe, sprawiając, że pacjent ufając np. energoterapeutom, rezygnowałby z leczenia szpitalnego, które na pewnym etapie rozwoju choroby jawiłoby się jako niezbędne. Istnieje też bogata tradycja stosowania leków naturalnych, przechowywana zwłaszcza w monasterach zakonnych i w młodszych zgromadzeniach, które parają się pomocą ludziom chorym jak np. bonifratrzy. Wydaje się zatem, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby były stosowane leki homeopatyczne, zawsze jednak z tym zastrzeżeniem, że najważniejsze jest zdrowie pacjenta, a lekarz nie może mu szkodzić nawet przez zaniedbanie tego, co rozwój nauki medycznej daje jako skuteczne narzędzie do przychodzenia z pomocą.

Ojciec Święty wdzięczny jest Panu za życzenia. Odwzajemnia je, polecając Pana i Pańskich pacjentów dobroci Boga. Wyprasza wszelki potrzebne łaski i błogosławieństwo.

Z wyrazami szacunku

Ks. Paweł Ptasznik, Sekcja Polska Sekretariatu Stanu?.

Wydaje się, że treść tego listu jest na tyle jednoznaczna, że nie wymaga komentarza. Analiza źródeł historycznych również wykazuje, że nauczanie oraz praktyka Kościoła w odniesieni do homeopatii są dla niej przychylne. Jak podaje Pitera[3], wykładowca uniwersytetu w Mediolanie, homeopatia cieszyła się poparciem ze strony Watykanu od samego momentu pojawienia się jej na terenie Państwa Kościelnego. Do samego Rzymu dotarła ona w roku 1827, za sprawą lekarza austriackiego, Kinzela. Wyniki leczenia tego lekarza szybko przyniosły mu wielką sławę. Wielkim obrońcą homeopatii okazał się papież Grzegorz XVI. W czasie jego pontyfikatu znanym lekarzem w Rzymie stał się Wahle, homeopata pochodzący z Lipska. Ponieważ zwolennicy medycyny alopatycznej zdołali wzbudzić u Grzegorza XVI wątpliwości co do słuszności tej metody, papież 1841 roku zażądał, by Wahle objaśnił mu w jaki sposób wytwarza się leki homeopatyczne. Argumenty Wahlego przekonały papieża, w wyniku czego wydał on temu lekarzowi pozwolenie na stosowanie homeopatii w obrębie Państwa Kościelnego, czyli między innymi właśnie w Rzymie. Konwent jezuitów w tym mieście uczynił nawet Wahlego swoim oficjalnym lekarzem. Grzegorz XVI przyznał Wielki Krzyż Kawalerski Centamoriemu (bliskiemu przyjacielowi Hahnemanna), homeopacie, który poświecił się krzewieniu tej metody w całym Państwie Kościelnym. To poparcie nie wynikało z czego innego, jak tylko ze skuteczności tej metody w porównaniu z innymi stosowanymi w medycynie w tamtych czasach.

Życie to przede wszystkim procesy przetwarzania informacji. A w świetle tego paradygmatu lek homeopatyczny należy traktować jak nośnik informacji

Dalsze dzieje homeopatii w Państwie Kościelnym przebiegały nadal pod znakiem aprobaty papieży dla tej metody leczenia. W 1852 Piusa IX przyznał nawet duchownym prawo rozdawania leków homeopatycznych w nagłych wypadkach w razie nieobecności lekarzy. Papież ten przyznał też wysokie odznaczenia całej grupie homeopatów, do której należą dr. Charge z Marsylli, który pracował w jednym ze szpitali zakonnych, za osiągnięcia w zwalczaniu epidemii cholery w tym mieście w roku 1849, włoski lekarz De Guidi, oraz trzech lekarzy paryskich: Perussel, Ozanam i Tessier.

Następca Piusa IX, Leon XIII zawdzięcza homeopatii wyleczenie z poważnej choroby. Leczenie przeprowadził Talianini, lekarz homeopata. Czasopismo Rivista Omiopatica (rocznik 38, 1892, nr 3, s. 99) donosiło: ?Jego Świątobliwość papież Leon XIII został dotknięty poważnie zagrażającą jego życiu, postępującą chorobą tchawicy, gdy właśnie przygotowywał się w Akademii Duchownej w Rzymie do czekających go w przyszłości ważkich zadań. Jego zdrowie zostało wówczas w niewiarygodny sposób uratowane i wzmocnione. Niewątpliwie jest to zasługą homeopatii i doktora Talianiniego, że papież cieszy się dziś przez wszystkich pożądaną i błogosławioną długowiecznością?.

Talianini został za to odznaczony i spełniał odtąd role stałego konsultanta lekarskiego dla papieża.

Pius XII był również zwolennikiem homeopatii a jego lekarzem był homeopata Galeazzi-Lisi, pracujący w Rzymskim Centrum Homeopatycznym (Centro Omeopatico Romano). Potem lekarzem tego papieża został inny homeopata, prof. Negro, który leczył również następnego papieża, Pawła VI, za co został odznaczony Krzyżem Grzegorza Wielkiego. Kardynał Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI, również leczył się homeopatycznie[4].

Proszę wybaczyć ten przydługi fragment opierający się na pracy Pitery. Zupełna nieznajomość tych faktów w Polsce domaga się jednak podania choćby najbardziej podstawowych informacji. Konkluzja tego autora jest następująca: papieże od momentu pojawienia się homeopatii na terenie Państwa Kościelnego byli wręcz protektorami homeopatii i pozostali nimi aż do czasów współczesnych. To tyle na temat historycznych relacji pomiędzy homeopatią a Kościołem Katolickim.

Niewątpliwym faktem pozostaje jednak to, że homeopatia pozostaje wyzwaniem dla nauki. Na wyzwanie to można jednak różnie odpowiedzieć. Można po prostu zaprzeczać faktom, które są sprzeczne z dotychczas panującym paradygmatem. Tak robi większość dyskutantów zajmujący się homeopatią. Możliwe jest jednak inne wyjście. Można szukać szerszej teorii, która mogłaby wyjaśnić to, czego dotychczas panujące założenia teoretyczne wyjaśnić nie mogą. Jest to w istocie tworzeniem nowego paradygmatu dla nauki. Warto więc wrócić do pytania, czym jest paradygmat. Według Kuhna, autora, który ukuł ten termin, zrozumienie tego, czym jest paradygmat umożliwia zrozumienie sposobu funkcjonowania nauki w kulturze współczesnej. Kuhn definiuje paradygmat jako ?zbiór przesłanek naukowego myślenia z takimi składnikami jak: znaczenie fundamentalnych pojęć, granice obszaru badań, podstawowe teorie, metody badań, i wartości uznawane przez ludzi nauki?[5].

W długich okresach, które Kuhn nazywa okresami normalnej nauki, paradygmat nie zmienia się i uczeni rozwiązują problemy w oparciu o jego aparaturę pojęciową. Jeśli jednak powiększa się ilość przypadków anomalnych, wtedy wspólnota naukowa może uznać potrzebę przeanalizowania uznawanych założeń i poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Wulff ujmuje to w następujący sposób: ?Od czasu do czasu w nauce pojawiają się odkrycia, które wyraźnie kolidują z istniejącymi teoriami. Powstają wówczas problemy naukowe, których nie sposób rozwiązać, posługując się aparatem pojęciowym uznawanego paradygmatu. Kontrowersyjne wyniki i nierozwiązane problemy zostają na jakiś czas odłożone na półkę, ponieważ społeczność naukowa nie ma ochoty przyznawać, że coś jest nie w porządku z istniejącym paradygmatem. (?) W miarę jednak jak anomalii przybywa, następuje stopniowe osłabienie paradygmatu i to, co do tej chwili było uznawane za oczywiste, nagle zyskuje rangę autentycznego problemu naukowego?[6].

Jeśli zmiany w istniejącym paradygmacie są dostatecznie głębokie, dochodzi do zmiany jakościowej, którą Kuhn nazywa rewolucją. Określenie to uwydatnia rozległość i głębokość zmian, które muszą dokonać się w strukturze pojęciowej przynajmniej jakiejś danej wspólnoty naukowej, aby ta mogła dokonać zmiany paradygmatu, w którym dotychczas działała. Ściśle biorąc, chodzi tu o zamianę, ponieważ paradygmaty nie dają się wzajemnie pogodzić, jeden paradygmat zajmuje miejsce innego.

Trudność w przechodzeniu od jednego paradygmatu do drugiego jest zwiększona przez to, że wyniki obserwacji zależą od paradygmatu (nie istnieje neutralny język obserwacyjny); reprezentujący różne paradygmaty uczeni uwzględniają całkiem różne dane, ponieważ to, co jest istotne dla jednego nie jest ważne dla drugiego z nich. Konkurencyjne paradygmaty umożliwiają rozwiązanie zagadnień innego typu gdyż są niewspółmierne. Ponadto kryteria dopuszczalności typów rozwiązań, na których bazują paradygmaty nie dają się dobierać na zasadzie czysto racjonalnej. Paradygmaty nie podlegają falsyfikacji, opierają się modyfikacjom i dlatego przyjęcie nowego paradygmatu jest rodzajem ?nawrócenia?. Według Kuhna nauka rozwija się więc skokami, nie zaś na zasadzie ciągłego, systematycznego wzrostu. Jedność społeczności naukowej zostaje zburzona, powstają różne szkoły myślenia, które ze sobą rywalizują, potem nowy paradygmat zwycięża, konsoliduje większość uczonych i następuje kolejny okres normalnej nauki[7].

Biorąc pod uwagę teorię rewolucji naukowych Kuhna, ciekawym zagadnieniem jest to, w jakiej fazie znajduje się współczesna medycyna. Czy jej problemy z akceptacją medycyny niekonwencjonalnej lub komplementarnej, do której zaliczana bywa homeopatia, nie są przykładem obrony pewnego obowiązującego w medycynie konwencjonalnej paradygmatu? Czy odwoływanie się do paradygmatu ?chemicznego? lub ?molekularnego?, na którym bazuje medycyna konwencjonalna (alopatyczna) nie zacieśnia jej horyzontów? Wydaje się, że tak. Zarówno niedawno opublikowane w Rzeczpospolitej, wyżej wzmiankowane artykuły, jak i stanowisko członków Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) z dn. 04.04 2008[8], czyli sprzed prawie roku, można potraktować jako przykład odrzucania pewnych faktów, które są sprzeczne z uznawanymi przez nich teoriami.

Autorzy opinii NRL twierdzą, że: ?Według dostępnej wiedzy, potwierdzonej w ogromnej liczbie przeprowadzonych zgodnie z wymogami nauki badań, wszystkie substancje w ?dawkach symbolicznych? są po prostu ?pozbawione działania?, lub że ?Obecnie brak jest wysokiej jakości dowodów przeprowadzonych według zasad medycyny opartej na dowodach (EBM), dokumentujących skuteczność kliniczną leczenia homeopatycznego przewyższającą placebo oraz że, homeopatyczna zasada ?podobne leczyć podobnym'? nie znajduje potwierdzenia na gruncie empirycznym. W omawianym tekście mówi się również, że ?Twierdzenie homeopatów, że ta sama choroba u każdego pacjenta przebiega zupełnie inaczej i że dlatego w tych samych schorzeniach należy u różnych pacjentów stosować odmienne leki, jest sprzeczne z wiedzą medyczną.? oraz ze ?tak rozumiane postępowania uniemożliwia obiektywną weryfikację skuteczności leczenia homeopatycznego.? Takie poglądy można uznać za przykład obrony pewnego paradygmatu przez negowanie faktów oraz przenoszenie metodologii z jego terenu (leczenia alopatycznego) na teren inny, bez uwzględnienia odrębnej metodologii związanej z tym paradygmatem (czyli specyfiki metody homeopatycznej).

Autorzy raportu podkreślają, że nie mogą uznać zasady simile będącej kluczową dla homeopatii, ponieważ jest ona sprzeczna z zasadą zależności efektu leczniczego od dawki leku, która, ich zdaniem, sprawdziła się w odniesieniu do wszystkich leków stosowanych w medycynie. Jest to niewątpliwie prawdą w odniesieniu do leków alopatycznych. Dlaczego jednak nie można dopuścić możliwości istnienia innych sposobów leczenia? To samo trzeba powiedzieć na temat argumentu, zawartego w raporcie NRL, że leków homeopatycznych nie można uznać za skuteczne, ponieważ stosowanie wielkich rozcieńczeń, niemożność wyjaśnienia czym jest ?potencjalizowanie?, odwoływanie się do takich pojęć jak ?piętno?, ?pamięć? lub ?informacja?, w celu wytłumaczenia sposobu ich działania, ?jest sprzeczne z wiedzą z zakresu chemii, fizyki, fizjologii i farmakologii?[9].

Wszystkie powyższe stwierdzenia zawarte w opinii NRL można uznać za książkowy wręcz przykład zamknięcia się w pewnym sposobie myślenia w dziedzinie nauki, w jakimś paradygmacie Wyklucza się samą możliwość istnienia innych wyjaśnień działania leków homeopatycznych niż te, którymi dysponuje medycyna alopatyczna, która rozwinęła się w molekularnym paradygmacie biologicznym Czy naprawdę nie ma teorii które mogłyby to wyjaśnić? A może jednak dysponujemy jakąś inną teorią, jakimś innym konkurencyjnym paradygmatem? Wydaje się, że taki paradygmat już istnieje i powoli zdobywa sobie miejsce w świadomości przynajmniej części przedstawicieli świata nauk przyrodniczych. W myśl tego paradygmatu zjawisko życia jest rozumiane jako domena nie tylko przemian biochemicznych ale również zjawisk z dziedziny mechaniki kwantowej dziejących się w obszarze biopola określającego charakter tych zjawisk. Życie w tym ujęciu to przede wszystkim przetwarzanie informacji elektrycznej, magnetycznej, grawitacyjnej, chemicznej, akustycznej, optycznej i hydrodynamicznej w środowisku bioplazmy. Ten transfer informacji ma miejsce wewnątrz bioukładów, pomiędzy bioukładami oraz pomiędzy bioukładami a środowiskiem, w który się one znajdują. Organizm żywy jest w tym ujęcie systemem dynamicznym i nieliniowym, w którym mają miejsce takie zjawiska jak biosplątanie i tzw. oddziaływanie at the distance, które są nielokalne, i umożliwiają przekaż informacji z prędkością przekraczającą prędkość światła[10],[11].

Innymi słowy, organizm jest koherentnym układem makroskopowym, którego części składowe połączone są ze sobą tymi nielokalnymi oddziaływaniami umożliwiającymi ciągły i natychmiastowy transfer informacji miedzy składowymi systemu, dzięki czemu jest on zintegrowaną całością. W tym nowym ujęciu życie to nie tylko przemiany chemiczne, lecz przede wszystkim przetwarzanie informacji. Informacja jest w tym ujęciu pojęciem szerszym od tego, które to słowo oznacza w języku potocznym i oznacza nie tyle wiadomość ale i, a nawet przede wszystkim, zdolność do organizowania systemu lub utrzymywania go w stanie zorganizowanym. Wnuk[12] twierdzi, że ?wszechświat składa się z co najmniej trzech podstawowych elementów: materii (masy), energii i informacji; innymi słowy z: fermionów, bozonów i infonów. Wnuk podkreśla, że już Sedlak w swoich pracach uważał organizm żywy za ?biosystem, rozumiany jako nieliniowy oscylator elektromagnetyczny?, który ?jest zdolny do maksymalnego i wybiorczego gromadzenia informacji?. Ponadto w organizmach żywych istnieje sprzężenie chemiczno-elektroniczne, czyli tzw. kwantowy szew życia, który Wnuk określa jako ?specyficzną relację informacyjną pomiędzy biobozonami, biofermionami? lub też ?sprzężeniem fermionowo-bozonowo-infonowym?. Życie należy rozumieć nie tyle jako procesy przemiany masy i energii, co przede wszystkim jako procesy przetwarzania informacji. Biosystemy byłyby w tym ujęciu określanie jako ?komputery fotoniczne i elektroniczne?, zaś najmniejsze jednostki życia to już nie byłyby komórki, lecz nanoprocesory infonów, zaś całe organizmy jako systemy procesorów informacji elektromagnetycznej i kwantowoakustycznej.

Dla podsumowania warto zapamiętać, że systemy żywe ?karmią się? ujemną entropią, oraz że są one systemami cybernetycznymi zdolnymi do samoodtwarzania się i wykorzystującymi przepływające przez nie strumienie materii (masy), energii i informacji. Wnuk pisze, że ?Podstawową właściwością świata ożywionego jest więc uorganizowanie struktur wypełnionych masą i energią, które są nośnikami informacji. Nie chodzi tu tylko o kwasy nukleinowe lub białka. (?) nośnikiem informacji może być woda[13], stanowiąca większość masy organizmu. Biosystemy są zorganizowane w hierarchię poziomów informacyjnych, w których zachodzi ciągła przemiana informacji, jej degradacja lub organizacja.(?) Sugeruje się, że biosystemy można lepiej zdefiniować w terminach oddziaływań wzajemnych opartych na wymianie informacji, a nie na wymianie pierwiastków.? I dalej: ?Fenomen życia byłby wytłumaczalny jako procesy fizyczne i chemiczne sterowane kwantowym sprzężeniem między informacją a materią. Niezależnie od tych interesujących idei podejmowana jest próba zbudowania fizyki informacji?[14]. Wszystkie te dane można by potraktować jako coś z dziedziny fantastyki naukowej, gdyby nie to, że rozwój techniki komputerowej spowodował podjęcie badań nad możliwością zastosowania materiałów organicznych i biologicznych w elektronice. Chodzi tu o skonstruowanie molekularnych i biomolekularnych urządzeń elektronicznych, które dzięki temu osiągnęłyby maksymalną miniaturyzację i wydajność. W tych badaniach neurony traktowane są jako mikroprocesory, a ważne elementy subkomórkowe - mikrotubule, jako automaty biomolekularne i nanokomputery.

W tym momencie chciałbym powrócić do głównego przesłania. Wszystkie te pojęcia, na czele z fermionami, bozonami i infonami, nie istnieją dla zwolenników paradygmatu molekularnego w biologii i medycynie. Przez niektórych zwolenników teorii podejrzeń wszystkie rozważania o zależnościach przemian materii, energii i informacji mogą być też traktowane jako wykrętne próby zamaskowania magicznego charakteru homeopatii. A może jednak należałoby uznać, że jest to tworzenie nowego paradygmatu w nauce, która niejako ?przy okazji? dostarcza homeopatii możliwego naukowego wytłumaczenia? W świetle tego paradygmatu lek homeopatyczny należałoby traktować jak nośnik informacji w sensie wyżej zdefiniowanym, której dostarczenie umożliwia organizmowi pokonanie choroby będącej efektem zaburzenia mechanizmów regulujących jego działanie i powrót do stanu normalnego.

Jednego nie można zanegować. Tym czymś, jest istnienie wspólnoty naukowców, którzy już i to bardzo dynamicznie, tworzą nowy paradygmat dla fizyki oraz wszystkich nauk przyrodniczych, z medycyną włącznie. Ten nowy ?informacyjny? paradygmat na pewno nie jest jeszcze dojrzały, zaś paradygmat molekularny nie wyczerpał swoich możliwości poznawczych. Na pewno mamy jednak do czynienia z gromadzeniem się coraz większej ilości danych, które są niewytłumaczalne w ramach ?starego? paradygmatu. Rozwój techniki komputerowej przyczynił się do powstania nowego spojrzenia na problem życia, właśnie jako problem przemiany informacji. Życie zawsze będzie nas fascynowało. Nietrudno wytłumaczyć dlaczego. Sami jesteśmy organizmami żywymi, dlatego chcielibyśmy wiedzieć o życiu ciągle coś więcej.

[1] T. S. KUHN, Struktura rewolucji naukowych, (tłum. Helena Ostromęcka, przejrz. i red. Stefan Amsterdamski), Warszawa, PWN, 1968.

[2] White A, Slade P, Hunt C, et al. (2003). Individualised homeopathy as an adjunct in the treatment of childhood asthma: a randomised placebo controlled trial. Thorax, 58: 317-321. Frass M, Linkesch M, Banyai S, et al. (2005). Adjunctive homeopathic treatment in patients with severe sepsis: a randomized, double-blind, placebo-controlled trial in an intensive care unit. Homeopathy, 94:75?80. Oberbaum M, Yaniv I, Ben-Gal Y, et al. (2001). A randomized, controlled clinical trial of the homeopathic medication Traumeel S in the treatment of chemotherapy-induced stomatitis in children undergoing stem cell transplantation. Cancer, 92:684?690. Fisher P, Greenwood A, Huskisson EC, et al. (1989). Effect of homoeopathic treatment on fibrositis (primary fibromyalgia). British Medical Journal, 299: 365-366. Bell IR, Lewis DA 2nd, Brooks AJ, et al. (2004). Improved clinical status in fibromyalgia patients treated with individualized homeopathic remedies versus placebo. Rheumatology, 43:577-582. Weatherley-Jones E, Nicholl JP, Thomas KJ, et al. (2004). A randomized, controlled, triple-blind trial of the efficacy of homeopathic treatment for chronic fatigue syndrome. Journal of Psychosomatic Research, 56:189?197. Yakir M, Kreitler S, Brzezinski A, et al. (2001). Effects of homeopathic treatment in women with premenstrual syndrome: a pilot study. British Homeopathic Journal, 90:148?153. Oberbaum M, Galoyan N, Lerner-Geva L, et al. (2005). The effect of the homeopathic remedies Arnica and Bellis perennis on mild postpartum bleeding ? a randomized, double-blind, placebo-controlled study ?preliminary results. Complementary Therapies in Medicine, 13:87?90. Tveiten D, Bruseth S, Borchgrevink CF, Norseth J (1998). Effects of the homoeopathic remedy Arnica D30 on marathon runners: a randomized, double-blind study during the 1995 Oslo Marathon. Complementary Therapies in Medicine, 6:71?74. Stevinson C, Devaraj VS, Fountain-Barber A, et al. (2003). Homeopathic arnica for prevention of pain and bruising: randomized placebo-controlled trial in hand surgery. Journal of the Royal Society of Medicine, 96:60?65.

[3] F. PITERň, Divina Omeopatia: le falsitą di quark i La disinformazione su Vaticano e homeopatia, ?Anthropos & Iatria?, (annoV), Gennaio-Marzo 2001). [4] Peter Seewald pisze o pozytywnym stosunku do homeopatii obecnego papieża, w książce: P. SEEWALD, Benedykt XVI. Ein Porträt aus der Nähe, Berlin 2005, s. 33.

[5] I. G. BARBOUR, Myths, Models,and Paradigms, Harper and Row Publishers 1976 (tłumaczenie polskie, Mity, modele, paradygmaty, Kraków, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 120-155).

[6] H. SUłKOWSKI, Dlaczego medycyna kliniczna nie lubi homeopatii? Uwagi o dylematach współczesnej medycyny, Biologiczna Medycyna Weterynaryjna, 2/ 2003, 56-57. Autor cytuje : H.R. WULFF I IN., Filozofia medycyny, Wyd. Nauk. PWN, Warszawa 1993.

[7] H. SUŁKOWSKI, Dlaczego medycyna kliniczna nie lubi homeopatii? Uwagi o dylematach współczesnej medycyny, Biologiczna Medycyna Weterynaryjna, 2/ 2003, 56-57.

[8] Stanowisko zespołu ekspertów Naczelnej Rady Lekarskiej w sprawie stosowania oraz proponowania metod homeopatycznych, Nasz Dziennik, 24.04.2008.

[9].Ibid.

[10] Patrz M. MOLSKI, Nielokalnosc i Biokoherencja, Roczniki Filozoficzne KUL, tom LIII, numer1, 2005, 197-221.

[11] M. MOLSKI, Nielokalnośc i Homeopatia, Homeopatia Praktyczna, 38, (4), 2006.

[12] M. WNUK, Istota procesów życiowych w świetle koncepcji elektromagnetycznej natury życia.: Bioelektromagnetyczny model katalizy enzymatycznej wobec problematyki biosystemogenezy. (Lublin: Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 1996), 33.

[13] Ibid., 36.

[14] Ibid., 181, 192, 196.